Mandaty za parkowanie przy Piłsudskiego? "Ten zakaz jest bez sensu"

Ścisłe centrum Legionowa od lat boryka się z problemem braku miejsc do zaparkowania. Lekarstwem na całe zło miał być parking wielopoziomowy tuż przy dworcu. Ten, pomimo maksymalnego obłożenia za dnia, nie rozwiązał jednak problemu. Innym pomysłem wracającym co jakiś czas jest wprowadzenie strefy płatnego parkowania, jednak jest to decyzja "niepopularna" i raczej żaden samorządowiec, zwłaszcza w okresie przedwyborczej gorączki, nie zgłosi jej oficjalnie.

Wystarczy na chwilę przeparkować

- Wielu mieszkańców Legionowa dojeżdża do Warszawy pociągiem. Część z nich dostaje się na stację własnymi samochodami, a że wybudowany obok stacji parking wielopoziomowy okazał się za mały, auta zostawione na cały dzień blokują parkingi przed naszymi sklepami i punktami usługowymi - mówi jedna z mieszkanek prowadząca przy głównej legionowskiej ulicy swoją działalność.

To m.in. właśnie z tego powodu przed ośmioma laty na ul. Piłsudskiego, na prośbę lokalnych przedsiębiorców, zostało wprowadzone ograniczenie w parkowaniu do dwóch godzin w godz. 7-19. Z początku był to odcinek od ul. Kościuszki do Jagiellońskiej, z czasem jednak strefa uległa wydłużeniu.

- Ostatnio zauważyłam, że straż miejska pilnuje godzin zaparkowanych pojazdów, a kiedyś to ignorowała. Dla mnie ten przepis jest bez sensu. Bo jak sprawdzą, że ktoś stoi dłużej niż dwie godziny? Wręczając mandat, musieliby dostarczyć dwa zdjęcia, na których widać upływ czasu powyżej dwóch godzin. A i to nie jest dostatecznym dowodem, ponieważ Polacy nie takie rzeczy potrafią obejść i przestawiają auto na kilka minut - mówi pani Ewelina.

Nagminnie łamią przepisy

- Na ulicy Piłsudskiego kierowcy nagminnie zostawiają swoje pojazdy na dłużej niż dwie godziny. Takie zgłoszenia do nas docierają, ale i tak nie jesteśmy w stanie obstawić całej ulicy - od stacji PKP aż do urzędu skarbowego, bo taką właśnie strefę wyznaczyło miasto. Patrolujemy wówczas jeden odcinek, z którego dostaliśmy najwięcej zgłoszeń. Raczej nie zwiększyliśmy liczby interwencji - informuje zastępca komendanta straży miejskiej Adam Nadworski.

Jak dalej tłumaczy wicekomendant, każda taka interwencja to unieruchomienie na ponad dwie godziny i tak już brakujących w mieście patroli. Strażnicy podjeżdżają bowiem pod zgłoszony, zaparkowany pojazd i monitorują czas przebywania na miejscu postojowym. Czyli przez dwie godziny obserwują samochód. Jeśli kierowca nie wróci, funkcjonariusze zostawiają mu wezwanie do wyjaśnienia okoliczności pozostawionego pojazdu i rusza cała procedura związana z ukaraniem kierowcy. Jeśli ten nie ma sensownego wyjaśnienia, a na dodatek jest już na tzw. czarnej liście, zostaje ukarany 100-złotowym mandatem i jednym punktem karnym.

- Jest dużo pouczeń, ale są i mandaty, gdyż wiele osób łamie to prawo nagminnie. A trzeba pamiętać, że straż miejska prowadzi swoją czarną listę kierowców, którzy parkują w tym miejscu powyżej dwóch godzin nagminnie - przyznał Adam Nadworski. Strażników miejskich proszą o interwencję głównie przedsiębiorcy prowadzący wzdłuż ulicy Piłsudskiego swoje interesy. Mandatów nakładanych na kierowców jest jednak raptem kilka w całym miesiącu.

(DB)