Mandat 5 tys. zł za śmieci. "Za karę posprzątasz las"
2 września 2020
Ministerstwo zapowiada koniec pobłażania dla tych, którzy zaśmiecają lasy. Będą ich namierzać drony, kamery i fotopułapki. Za śmiecenie przewidziane są ostre sankcje - nawet do 5 tysięcy złotych kary z miesięcznym nakazem sprzątania lasu - włącznie.
Lasy Państwowe płacą rocznie 20 mln zł za sprzątanie nielegalnie porzuconych śmieci. Minister środowiska zapowiedział niedawno zaostrzenie kar za śmiecenie w lesie. Grzywna zostanie podniesiona z 500 zł do 5 tys. zł., pięciokrotnie zwiększy się liczba fotopułapek (w lasach na terenie kraju jest ich obecnie 10 tysięcy).
Za karę posprzątasz las
Warszawskich podatników sprzątanie lasów kosztuje rocznie ok. 700 tys. zł. Śmieciarzy niestety nic nie odstrasza, nawet fotopułapki (tych jest około 30) ustawiane w miejscach najbardziej zaśmiecanych. Ich skuteczność, jak przekonują sami leśnicy, jest znikoma. Zmiana wysokości kary może jednak podziałać na wyobraźnię i niektórych śmieciarzy wystraszyć.
- Moim zdaniem bardziej pouczającą karą jest miesięczny nakaz sprzątania lasu. Kiedy trzeba będzie "pochylić się" nad śmieciami w lesie, może to na całe życie wyedukować sprawcę - podkreśla Andżelika Gackowska, zastępca dyrektora Lasów Miejskich.
Fotopułapki nieskuteczne?
- Propozycje ministra to bardzo dobry kierunek działań pod warunkiem, że poprawi się też wykrywalność sprawców. Teraz możemy sobie nałożyć za śmiecenie lasów nawet i milion złotych kary, lecz jeśli nie będziemy w stanie sprawców skutecznie łapać, to i tak nic się nie zmieni - mówi Andżelika Gackowska. Jak dodaje, sprawcy to głównie drobni przedsiębiorcy działający w branży remontowej. To oni najczęściej pozbywają się w lesie w godzinach wieczornych śmieci o większych gabarytach.
- Jeśli w śmieciach nie zostanie jakiś rachunek, czy dane osobowe pozwalające zidentyfikować sprawcę, to jest on w zasadzie nieuchwytny. Wieszanie fotopułapek jest nieskuteczne. W przypadku lasu kamera widzi 20-30 metrów, a często ze względu na krzewy czy późniejszą porę dnia ta odległość jest mniejsza. Poza tym sprawca często ma na sobie czapeczkę, kaptur, które zasłaniają twarz lub porusza się tyłem do kamerki. Pełny i wyraźny zapis tablic rejestracyjnych pojazdu sprawcy zmienia postać rzeczy, jednak to zdarza się rzadko. Nie mamy też ludzi, którzy mogliby całymi dniami przeglądać ten monitoring - wylicza problemy dyrektor Gackowska i dodaje, że Lasy Miejskie nie mają też służby na wzór straży leśnej. Oznacza to, iż pracownicy Lasów Miejskich nie mają prawa skutecznie ścigać, jak i potem karać mandatami śmieciarzy. Mogą to jedynie robić strażnicy miejscy lub policja, a oni do interwencji w związku z zaśmieceniem lasu potrafią przyjechać dopiero po kilku godzinach.
Śmieciarze jeżdżą poza Warszawę
Jak twierdzą leśnicy, w większych nadleśnictwach ulokowanych poza Warszawą śmiecą zazwyczaj... przyjezdni, a tych można łatwiej zidentyfikować na podstawie tablic rejestracyjnych. - Podejmujemy wiele działań, które doprowadzają do ukarania pochwyconych śmieciarzy. Jedną z metod jest nagrywanie sprawców przy użyciu ukrytych kamer. Jest to metoda niezmiernie skuteczna i dająca dowody rzeczowe nie podlegające podważeniu. Dlatego też cieszymy się, że liczba fotopułapek się zwiększy, co z pewnością przyczyni się do podniesienia wykrywalności sprawców nielegalnego zaśmiecania lasów - mówi Stefan Traczyk z Nadleśnictwa Jabłonna.
(DB)