REKLAMA

Legionowo

Handel

 

Legionowska ciucholandia. Szmateksy przeżywają renesans

  27 września 2016

alt='Legionowska ciucholandia. Szmateksy przeżywają renesans'

Legionowskie sklepy z tanią odzieżą przeżywają prawdziwy renesans popularności.

REKLAMA

Fenomen sklepów z używaną odzieżą rodził się u nas od początku lat 90. Nie od razu się przyjęły, bo Polacy musieli pokonać pewną psychologiczną barierę, by przekonać się, że kupowanie rzeczy używanych wcale nie musi być świadectwem "gorszości". Nad tego rodzaju punktami ciążyło odium sklepów dla ubogich. To się już dawno zmieniło. W przybytkach zwanych popularnie szmateksami, lumpeksami, czy ciucholandami zaopatrują się już nie tylko ci, których nie stać na zakupy w "normalnych" sklepach. Od kilku lat śmiało możemy mówić o second - hand'owym boomie. Kupują tu tak naprawdę wszyscy nawet jeśli szczerze i otwarcie się do tego nie przyznają, nawet modowi ortodoksi, dla których liczy się nie metka znanej marki, ale oryginalność. A, że ta jest dziś w cenie, więc szmateksy przeżywają prawdziwy renesans popularności.

W Legionowie podobne sklepy przyjęły się bardzo szybko i zawsze było ich wyjątkowo dużo. Niektóre szybko wprawdzie padały, inne trwały, a dziś także jest ich u nas nawet jak na krajową normę wyjątkowo sporo. Podzieliły się też, jeśli chodzi o oferowany asortyment. Oprócz typowych sklepów oferujących odzież na wagę albo na sztuki za bardzo niską cenę, powstały także coraz modniejsze szmateksowe outlety, w których można kupić ubrania markowe i nie znoszone za znacznie niższą cenę, niż ta, którą trzeba zapłacić w galerii handlowej. Takie sklepy w naszym mieście także są. Choćby bardzo fajna Ramoneska na tyłach samu na rogu Sowińskiego i Kazimierza Wielkiego albo Babski Świat na Piłsudskiego między Reymonta i Batorego - obowiązkowy przystanek dla polujących na okazję tanich ciuchów tak prestiżowych marek jak Hilfiger, Lacoste, Ralph Lauren, czy Zara.

Ale ja najbardziej lubię te klasyczne ciucholandy z wieszakami, stojakami, koszami, w których można wybierać i przebierać wśród ciuchów różnej maści - lepszych i gorszych. W "moich" sklepach zawsze znajdę coś dla siebie lub rodziny, a to buty dla dzieci, a wygrzebanych w koszach t-shirtów dziecięcych - a to z Zygzakiem McQueenem, a to z Darthem Vaderem, które tak uwielbia mój synek, nigdzie indziej się nie kupi. Z "moich" szmateksów niemal nigdy nie wychodzę bez jakiejś oryginalnej zdobyczy. Które lubię najbardziej?

Lumpingowy sport w "Szmizjerce"

Przed 9.00 rano w każdy czwartek przed "Szmizjerką" na Jagiellońskiej na otwarcie oczekuje zawsze spory tłumek. Dominują mamy z dziećmi, ale są też eleganckie panie w średnim wieku, a czasem trafiają się i panowie. Trochę to wygląda jak kolejka przed otwarciem delikatesów za czasów PRL-u. Do "Szmizjerki" chodzę najczęściej. Można tu znaleźć wszystko. Odzież sprzedaje się tu na kilogramy. System sprzedaży jest prosty. Najdrożej jest w dniu dostawy, czyli w czwartki - 59 zł za kilogram, a w każdym kolejnym dniu cena spada o 10 zł. Najtaniej jest w środy - 9 zł. Czasem sama się z sobą zakładam, czy rzecz, za którą chcę zapłacić taniej, będzie jeszcze do kupienia następnego dnia. Czasami czekam jeszcze dłużej. Czasem wygrywam i łapię okazję, czasem... wygrywa kto inny. Taki "lumpingowy" sport.

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Texland

Po sąsiedzku w dawnym samie "Społem" jest drugi z moich ulubionych klasycznych szmateksów "Texland". Czasem trzeba się nagrzebać po koszach i porozglądać po wieszakach, zanim w rękę wpadnie coś godnego uwagi. Ale za to jaka satysfakcja! Zdarzyło mi się tu kupić niemal idealnie identyczny skórzany płaszcz, jaki nosił w "Matriksie" Keanu "Neo" Reeves praktycznie za bezcen. Ale nie tylko ciuchy tu są. Bywają ozdoby, płyty DVD, książki, puzzle. Kiedyś kupiłam takie z 2 tysięcy elementów. Nie brakowało ani jednego! Tutaj ceny liczy się od sztuki. Dostawy są tak jak w "Szmizjerce" w czwartki i wtedy trzeba zapłacić 11 zł. Za każdą sztukę. Potem codziennie cena spada o 2 zł, aż do środy, kiedy jak łatwo policzyć wszystko kosztuję złotówkę.

Taki sam system obowiązuje w bliźniaczym sklepie "Texlandu" w dawnym samie na Sobieskiego przy targu. Zaopatrzenie, asortyment podobne, z tym tylko że dostawy są we wtorek i wtedy cena wynosi 11 zł, zaś wszystko po złotówce można kupić w poniedziałek.

REKLAMA

Gdzie jeszcze chodzę?

Czasem do Baskinki na 3-go Maja obok księgarni i pizzerii Dominium. To właściwie taka hybryda - część towaru można kupić na wagę, a "lepsze" rzeczy są wyceniane. Czasem za symboliczną złotówkę można trafić prawdziwy szałowy skarb, a ubrania wycenione można kupić za pół ceny. Poza tym przemiła jest tu obsługa. Podobny system obowiązuje w popularnym ciucholandzie na Piłsudskiego przy Pepco, ale jakoś się w nim gubię i nigdy nie wiem, co ile kosztuje, czy jest na wagę, czy wycenione. Rzadziej ostatnio zaglądam. Nie wszędzie byłam. Słyszałam wiele dobrego o "Tanim świecie" przy Zegrzyńskiej, ale jakoś dotychczas tam nie zabłądziłam. Ale polecajcie fajne ciucholandy, w których sami robicie zakupy. Na całe szczęście fakt robienia tam zakupów przestał być dawno wstydliwą kwestią.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuLegionowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuLegionowo

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024