Wańko Srogi
autor: | Michał Synoradzki |
wydawnictwo: | Replika |
kolekcja: | Szabla i Miecz |
wydanie: | Poznań |
data: | 24 września 2024 |
forma: | książka, okładka twarda |
wymiary: | 145 × 205 mm |
liczba stron: | 240 |
ISBN: | 978-83-6813551-0 |
Spisek przeciwko królowi Polski!
Wańko zwany Srogim, książę płocki, przyjmuje na dworze posłów czeskich i krzyżackich. Sojusz zawarty z nimi ma uderzyć we Władysława Łokietka. Nie wszyscy wszelako pochwalają zamiary swego pana. Pośród oponentów jest wojewoda Andrzej Odrowąż, spiskowcy chcą go więc zgładzić...
Niejasna przepowiednia łączy losy Wańki z jego kochanką, jednak zaborczy władca ją lekceważy. W drodze po władzę nie cofnie się przed żadnym okrucieństwem. Tym bardziej że zawiedziona miłość wydaje w jego ręce dawnego wroga, dając szansę na krwawą zemstę.
Czy żądza władzy doprowadzi do zdrady?
Jaką tajemnicę skrywa przeszłość Spytka z Borowic?
Zbliżył się do stołu, do dziwnego kształtu naczynia wrzucił garść żaru z piecyka, na który posypał jakiś proszek. Zaraz też izbę całą wypełniły kłęby białych dymów, ostrego, przenikliwego zapachu. Ponad naczyniem wspomnianym umieścił inne, czworogranne, prawdopodobnie z kryształu górskiego, pełne przezroczystego płynu.
- Spojrzyj tu, miłościwy panie - szepnął do księcia. - Patrz uważnie i racz mówić, co widzisz.
Płyn, przed chwilą przezroczysty, wrzeć zaczął, mącić się, błękitnieć, aż nabrał barwy fal morskich.
- Co widzisz, miłościwy panie? - ponownie rzekł Faust.
- Widzę drzew zielonych wiele - odparł Wańko. - Wszystkie kwitną, a kwiatu moc... Każde drzewo na oddzielnej kępie stoi, wodą otoczonej... A! Kwiaty znikają... Burza się zerwała i pomiata gałęziami... Pioruny biją jeden za drugim... Drzewa padają, jedno tylko stoi nieporuszenie...
- Widziałeś, miłościwy panie - mówił Faust z namaszczeniem - przyszłość kraju swego. Rozdarty on dziś na kęsy, każdy kęs innego ma pana. I jak widziałeś burzę, łamiącą gałęzie drzew, i pioruny je walące, tak dziś burza panuje w kraju twoim, bo pan każdego kęsa drze się w górę, byle osiągnąć najwięcej władzy. Ale długo to nie potrwa. Bliski jest czas, gdy rozszarpany dziś kraj w jedność się zleje, pod jednym silnym ramieniem, w jedność trwałą, potężną.
Umilkł, do kryształowego naczynia nalał bezbarwnego płynu, zamącił srebrną laseczką, po czym gestem księciu patrzeć nakazał.
Płyn pociemniał, znowu burzyć się zaczął, wreszcie rozdzielił się na trzy odmiennej barwy warstwy, z których środkowa, najpierw biała niby mleko, po chwili purpurowa się stała.
- Krwawe będą dzieje panowania twego, miłościwy panie - tłumaczył Faust. - Wiele ofiar niewinnych padnie przez pragnienia i żądze twoje. Kraj twój spłynie rzeką krwi, a przecież tego, czego pragniesz, nie sądzono posiąść ani tobie, ani potomności twojej.
- Kłamiesz, stary bajarzu! - zawołał Wańko rozjątrzony. - Bredzisz jak piastun otrokom13 baśnie...
- Wolna wam wiara, miłościwy panie. - Faust się skłonił. - Żądaliście wiedzieć przyszłość, okazuję, jaka jest... Nie żądacie wiedzieć więcej?
- Mów! - syknął Wańko nachmurzony.
Faust wziął ze stołu inne naczynie, kształt bani mające, również przezroczyste. Umieściwszy je na trójnogu metalowym, puścił w ruch wirowy za pomocą osobliwego jakiegoś przyrządu. W bani próżnej zupełnie zaczęły się pokazywać pary niewyraźnej barwy, miarowo szkarłatniały, przybierając fantastyczne kształty. Książę wpatrywał się posępny w to dziwo, nagle pobladł, odstąpił kilka kroków, szepcząc:
- Zozula...
- Strzeż się tej postaci, którą widziałeś - rzekł Faust tonem surowej przestrogi. - Życie twoje, dostojny panie, jest z nią związane... Ona stać się może przyczyną...
- Przyczyną? - podchwycił Wańko.
- Przyczyną twej śmierci - dokończył starzec.
- Kłamiesz stary, kłamiesz! - zawołał powtórnie książę. - Tumany mi w oczy puszczasz, namówiony przez ludzi.
- Miłościwy panie - odparł Faust - pełnię waszą dostojną wolę. Objawiłem wam przyszłość, jak mi sztuka moja ją poznać dała. Sługą jestem pokornym, rozkazu pańskiego słuchać muszę...
- Ona... Ona?! - mówił do siebie Wańko. - Ona miałaby kiedykolwiek... To nie może być, nie może być!
Nie patrząc na starca, rzucił mu garść srebrnej monety i, pociągając za sobą Zarębę, wyszedł z tego czarodziejskiego przybytku.
Fragment rozdziału IV
Na sąsiedniej półce
-
[ książka, e-book ]Zamek GardłorzeziecStanisław Kluczek
-
[ książka, e-book ]W sidłach DiabłaWłodzimierz Sulima Popiel
-
[ książka, e-book ]Mąż krwawyKazimierz Gliński
-
[ książka ]Posag dla PolkiManuela Gretkowska
-
[ książka, e-book ]Dirty DianaJen Besser, Shana Feste
-
[ książka ]Strach przed lataniemErica Jong
-
[ audiobook ]Świąteczne tarapaty w górzystej SnowdoniiLilly Emme
-
[ książka ]SpadającDon DeLillo
-
[ książka ]LibraDon DeLillo
-
[ książka ]Maryna. Polka na carskim tronie cz.3 Wyspa straceńcówPaulina Sarnowska
-
[ książka ]Wszystkie piosenki dla niejMichalina Kowolik
-
[ książka, e-book ]Stara baśńJózef Ignacy Kraszewski
LINKI SPONSOROWANE