Ile można czekać? Kładka-widmo straszy na Powązkach
20 sierpnia 2020
Wielomiesięczne oczekiwanie na kładkę nad torami to na Woli już standard. Kolejarze znów mają problemy ze swoimi inwestycjami.
Gdy podczas przygotowań do przebudowy tzw. linii obwodowej PKP Polskie Linie Kolejowe zapowiadały budowę kładek mających usprawnić ruch pieszych na Woli, pozostawało tylko chwalić. Szybko pojawiły się jednak schody. Sama budowa stacji Koło oraz przebudowa Młynowa (d. Koła), Woli (d. Kasprzaka) i 8. peronu Dworca Zachodniego złapała duże opóźnienie, a gdy pociągi wróciły do kursowania, okazało się, że nowa kładka przy Prądzyńskiego jest zamknięta. Na jej oddanie do użytku czekaliśmy ponad... półtora roku. Teraz sytuacja się powtarza.
Kładka na Powązkach wciąż nieczynna
W listopadzie 2019 roku PKP PLK oddały do użytku stację Powązki, znajdującą się po północnej stronie wiaduktu Powązkowskiej. Na przedłużeniu Przasnyskiej powstała kładka, której oficjalnie nie oddano do użytku do dziś. Okoliczni mieszkańcy oczywiście szybko poradzili sobie z odsunięciem ogrodzenia i korzystają z przejścia do woli, ale w razie jakiegoś wypadku może ich to słono kosztować. Wolski samorząd rozważa ustawienie na skrzyżowaniu Przasnyskiej i Słodowieckiej informacji o tym, że najbliższe otwarte wejście na stację znajduje się przy Powązkowskiej.
- Jak ustaliliśmy, nadzór budowlany odmówił wydania PKP pozwolenia na użytkowanie kładki ze względu na to, że inwestor nie zapewnił jej dostępu do drogi publicznej - mówi burmistrz Krzysztof Strzałkowski. - Mam nadzieję, że PKP rozwiąże problem z otwarciem kładki, utrudnia to bowiem dostęp do przystanku.
Czy problem z brakiem dostępu do drogi uda się rozwiązać? A może na oficjalne otwarcie kładki przy Przasnyskiej będziemy czekać jeszcze dłużej niż przy Prądzyńskiego? Czekamy na stanowisko PKP PLK.
(dg)