Dworzec otwarty. Koniec z prowizorką

Z wielką pompą zgodnie z panującą modą festynem z atrakcjami dla dzieci, muzyką, koncertami, przedstawieniem teatralnym i stojącą przed budynkiem lokomotywą... wąskotorową. Ciekawych nowego dworca były tłumy. Festyn otwarciowy skądinąd wypadł lepiej niż większość tego typu miejskich imprez. Wszystko zostało naprawdę dobrze zaplanowane, dzieci naprawdę się świetnie bawiły, w nowej multimedialnej bibliotece słuchały bajek, budowały miasto z kartonów, brały udział w quizach, ćwiczeniach cyrkowych i cieszyły się z gadżetów rodem z "kolorowych jarmarków", wśród których królowały nieśmiertelne baloniki. Rodzice słuchali równie nieśmiertelnych międzywojennych przebojów, a wieczorem był spektakl, koncert.

Słowem feta i pełen sukces. Faktycznie wypada się cieszyć, że największa inwestycja w historii miasta wreszcie doczekała się oficjalnego otwarcia, że miasto bądź co bądź niemałe ma dworzec z prawdziwego zdarzenia, przystanki, parkingi, słowem koniec z pachnącą "wiochą" prowizorką i bałaganem.

Większości legionowian nowy dworzec się podoba, nie brak jednak także malkontentów wytykających na forach internetowych liczne niedoróbki. Na co narzekają?

Na niedostateczną liczbę miejsc dla rowerów, na zbyt wąskie przejście między nowym budynkiem a zaparkowanymi samochodami, na źle zaprojektowaną pętlę autobusową, na której autobusy na dwóch stanowiskach wzajemnie się blokują, a kierowcy dłuższych pojazdów muszą się nieźle namanewrować, na szklane wiaty, które nie dają schronienia przed słońcem, na chaotyczne rozmieszczenie tablic informacyjnych...

Niektóre z tych uwag wydają się zasadne, inne wydumane. Część z tych zasadnych być może z czasem uda się wyeliminować, a wraz z ukończeniem w przyszłym roku drugiego parkingu także pod względem parkingowego bałaganu powinna wreszcie się poprawić. Grunt, że dworzec jest i wydaje się naprawdę funkcjonalny.

(wk)