Duch Poniatowskiego straszy w Jabłonnie
14 maja 2014
Historia pałacu w Jabłonnie rozpoczęła się, gdy biskup Michał Poniatowski odkupił tutejsze dobra od płockiej kapituły. 21 lat później zmarł w dziwnych okolicznościach.
Niestety poseł nie opatrzył swojego wpisu tagami #historiaalternatywna i #science-fiction, a szkoda, bo właśnie do tej kategorii należy jego opowieść o śmierci prymasa. W XVIII w. nikt nie miał wątpliwości, że Poniatowskiego wysłało do grobu cokolwiek innego, niż trucizna. Komu się naraził? Wszystkim. Kiedy rosyjskie wojska coraz bardziej panoszyły się po Polsce (i Litwie) i Tadeusz Kościuszko postanowił powiedzieć "No pasaran!", nastroje w kraju były rewolucyjne. Dla katolickich księży na wysokich stanowiskach: aż zbyt rewolucyjne.
"My krakowiacy, nosim guz u pasa, powiesim sobie króla i prymasa" śpiewano wtedy w Polsce, z tęsknotą patrząc na zrewoltowaną Francję. W czerwcu 1794 r. spirala nienawiści była już tak nakręcona, że zwolennicy Kościuszki przeszli od słów do czynów i zaczęli wieszać. Na ulicach Warszawy wieszali "zdrajców" (bez sądu) i portrety zdrajców. Przed pałacem, w którym rezydował prymas, wzniesiono szubienicę... i dokładnie wtedy Poniatowski postanowił umrzeć. Przed pałacem, w którym rezydował prymas, wzniesiono szubienicę... i dokładnie wtedy Poniatowski postanowił umrzeć. Nie miał jeszcze 60 lat i słynął z rozwiązłego trybu życia, kochał życie. Samobójstwa by nie popełnił, zawału by nie dostał... pozostawała trucizna. Tylko z czyjego rozkazu? Kościuszki?
Zachowały się pamiętniki jednego z dworzan Poniatowskiego, który zanotował, że prymas zachorował nagle a jego stan szybko się pogarszał. Zamiast jeździć na przejażdżki powozem - siedział w łóżku. Zamiast pić wino - patrzył tępo w ścianę. Zamiast zejść na mszę - spał. Wszystko trwało tylko trzy doby. Trzeciej nocy Poniatowski nieświadomie przyjął ostatnie namaszczenie i umarł.
- I to już? - spytają rozczarowani fani "Gry o tron" i "Rodziny Borgiów". - Żadnych fajerwerków? Żadnego dławienia się pasztetem ani umierania na weselu? Po prostu umarł we śnie?
- Bywa - odpowiedzą czytelnicy książek Agathy Christie.
Do tej pory nie wiadomo, kto za tym stoi. Zachęcamy do zastanowienia się nad tym podczas wiosennych spacerów po zespole pałacowo-parkowym.
DG