REKLAMA

Legionowo

historia »

 

Duch Poniatowskiego straszy w Jabłonnie

  14 maja 2014

alt='Duch Poniatowskiego straszy w Jabłonnie'
źródło: Wikimedia Commons

Historia pałacu w Jabłonnie rozpoczęła się, gdy biskup Michał Poniatowski odkupił tutejsze dobra od płockiej kapituły. 21 lat później zmarł w dziwnych okolicznościach.

REKLAMA

Pewien znany poseł o poglądach lewicowych umieścił kiedyś na swoim blogu litanię grzechów katolickiego duchowieństwa przeciwko walce o niepodległość Polski, a wśród nich taką oto wzmiankę: "1794 r. - Prymas Michał Poniatowski (1736-1794), gnębiony chorobami wenerycznymi, popełnił samobójstwo, kiedy odkryto jego zdradę na rzecz Rosji".

Niestety poseł nie opatrzył swojego wpisu tagami #historiaalternatywna i #science-fiction, a szkoda, bo właśnie do tej kategorii należy jego opowieść o śmierci prymasa. W XVIII w. nikt nie miał wątpliwości, że Poniatowskiego wysłało do grobu cokolwiek innego, niż trucizna. Komu się naraził? Wszystkim. Kiedy rosyjskie wojska coraz bardziej panoszyły się po Polsce (i Litwie) i Tadeusz Kościuszko postanowił powiedzieć "No pasaran!", nastroje w kraju były rewolucyjne. Dla katolickich księży na wysokich stanowiskach: aż zbyt rewolucyjne.

"My krakowiacy, nosim guz u pasa, powiesim sobie króla i prymasa" śpiewano wtedy w Polsce, z tęsknotą patrząc na zrewoltowaną Francję. W czerwcu 1794 r. spirala nienawiści była już tak nakręcona, że zwolennicy Kościuszki przeszli od słów do czynów i zaczęli wieszać. Na ulicach Warszawy wieszali "zdrajców" (bez sądu) i portrety zdrajców. Przed pałacem, w którym rezydował prymas, wzniesiono szubienicę... i dokładnie wtedy Poniatowski postanowił umrzeć. Przed pałacem, w którym rezydował prymas, wzniesiono szubienicę... i dokładnie wtedy Poniatowski postanowił umrzeć. Nie miał jeszcze 60 lat i słynął z rozwiązłego trybu życia, kochał życie. Samobójstwa by nie popełnił, zawału by nie dostał... pozostawała trucizna. Tylko z czyjego rozkazu? Kościuszki?

Zachowały się pamiętniki jednego z dworzan Poniatowskiego, który zanotował, że prymas zachorował nagle a jego stan szybko się pogarszał. Zamiast jeździć na przejażdżki powozem - siedział w łóżku. Zamiast pić wino - patrzył tępo w ścianę. Zamiast zejść na mszę - spał. Wszystko trwało tylko trzy doby. Trzeciej nocy Poniatowski nieświadomie przyjął ostatnie namaszczenie i umarł.

- I to już? - spytają rozczarowani fani "Gry o tron" i "Rodziny Borgiów". - Żadnych fajerwerków? Żadnego dławienia się pasztetem ani umierania na weselu? Po prostu umarł we śnie?

- Bywa - odpowiedzą czytelnicy książek Agathy Christie.

Do tej pory nie wiadomo, kto za tym stoi. Zachęcamy do zastanowienia się nad tym podczas wiosennych spacerów po zespole pałacowo-parkowym.

DG

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuLegionowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuLegionowo

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Butelki dla dzieci Kambukka
Kambukka Reno

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024