Ciągłe bariery na Jarzębskiego

Starsi mieszkańcy osiedla Bielany mają żal do administracji. - Mieszkam tutaj 30 lat i nigdy nie narzekałam. Teraz jednak nie mam już siły do "walki" z administracją, którą bezskutecznie proszę o wybudowanie podjazdu dla wózków. Poruszam się na wózku elektrycznym, jak mam dostać się do bloku? - skarży się pani Elżbieta.

Kobieta opowiada, że jakiś czas temu w budynku zrobiono podjazd, jednak mogą z niego korzystać jedynie mamy z wózkami dziecięcymi - dla inwalidzkich się nie nadaje. Rozwiązaniem dla

starszych osób było jeszcze do niedawna wyjście awaryjne, z którego korzystali. Niewielkie trzy schodki były tam barierą, którą można było łatwo pokonać. Niestety, ktoś uszkodził wejście. - Pewnie przy wnoszeniu czy wynoszeniu jakiegoś sprzętu zniszczono jeden ze schodków. Zrobiła się wielka dziura. Poprosiłam spółdzielnię o naprawę, a nawet kupiłam cement - mówi pani Elżbieta. Kobieta opowiada, że trzy tygodnie temu pojawił się mężczyzna, który miał naprawić usterkę. - Coś tam zaczął robić, w końcu zniszczył wszystko, poukładał deski i od tamtej pory nic się nie dzieje. Jak mam teraz wyjść ze swojego domu? Dlaczego w naszym kraju inwalidów ciągle traktuje się jak zło konieczne? - pyta rozżalona mieszkanka Bielan.

Administracja osiedla twierdzi, że pamięta o swoich mieszkańcach. Problemem są tu jednak procedury i pieniądze, a właściwie ich brak.

- Przy projektowaniu budynku nie zaplanowano w nim podjazdów dla wózków. Rada osiedla wie, że stanowi to problem dla niektórych mieszkańców. Staramy się coś z tym zrobić, potrzebne są na to jednak pieniądze i to niemałe. Udało nam się już wybudować podjazdy przy ulicy Daniłowskiego, teraz kolej na Jarzębskiego, jednak mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość - wyjaśnia Krystyna Major, dyrektorka administracji osiedla Bielany. Dodaje również, że schodki przy wejściu awaryjnym są w trakcie remontu i wkrótce zostanie on zakończony.

Anna Sadowska