Skrócić buspas na Radzymińskiej? "Powoduje korki"

Jeśli nie ma pieniędzy albo planów na budowę linii tramwajowej, sytuację tysięcy pasażerów komunikacji miejskiej ratują buspasy. Gdy w latach 90. na Sobieskiego wyznaczano pierwszy pas dla autobusów z prawdziwego zdarzenia, część kierowców protestowała, inni traktowali to jak nieszkodliwą nowinkę z Zachodu, która się nie przyjmie. Przyjęła się, a dziś najdłuższym buspasem w mieście jest ten na Radzymińskiej, moście Śląsko-Dąbrowskim i al. "Solidarności". Ma w sumie 7,5 km długości, przy czym na odcinku 2,3 km jest połączony z torowiskiem tramwajowym. Autobusy jadą w kierunku Śródmieścia szybko i sprawnie. A samochody?

- W pobliżu skrętu w Naczelnikowską w godzinach porannych tworzą się korki, spowodowane zajęciem 2-3 pasów przez samochody, które spróbują wjechać na pas do skrętu w Naczelnikowską - pisze radny Maciej Jankiewicz. - Problem dotyczy krótkiego odcinka, na którym autobusy nie mają problemu z poruszaniem się.

Radny proponuje likwidację fragmentu buspasa pomiędzy przystankiem "Piotra Skargi" a wjazdem do hipermarketu Tesco.

- Zgodnie z naszymi obserwacjami na lewym skrajnym pasie może dochodzić do chwilowych zatorów, spowodowanych najczęściej zamkniętymi zaporami na sąsiadującym ze skrzyżowaniem przejeździe kolejowym - przyznaje Andrzej Franków, wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. - Nie należy dążyć do przerwania ciągłości istniejącego pasa autobusowego, gdyż w znacznym stopniu zakłóciłoby to płynność ruchu autobusów.

- Ta odpowiedź nie wprowadza do sprawy nic - upiera się Jankiewicz. - Likwidacja buspasa na tym odcinku nie spowoduje opóźnień autobusów a poprawi płynność jazdy samochodów.

Korespondencyjna wymiana zdań za pomocą interpelacji i odpowiedzi trwa od 19 października. Teraz radny oczekuje odpowiedzi ze strony Zarządu Dróg Miejskich, któremu podlega Radzymińska. Spór rozwiązałoby pewnie profesjonalne badanie ruchu. To kosztuje jednak znacznie więcej, niż wysyłanie listów.

(dg)