Przenieśmy Dworzec Wileński
16 maja 2017
Cztery podziemne perony "drzwi w drzwi" ze stacją metra - gdyby los "Wileniaka" zależał od ludzi podejmujących odważne decyzje, tysiące pasażerów miałyby tam niezwykle wygodną przesiadkę.
Otwarty w połowie XIX wieku Dworzec Warszawa Wileńska (wówczas zwany Petersburskim) jest nieprzerwanie jednym z najruchliwszych miejsc w Warszawie. Dziesięciolecia mijają a przy Targowej i al. "Solidarności" przybywa środków transportu: pociąg, tramwaj, autobus, kolej podmiejska... i wreszcie metro. Gdy dwa lata temu otwarto peron podziemnej kolei, wszystkie wady Dworca Wileńskiego stały się nagle widoczne jak na dłoni.
Błędy niedawnej przeszłości
Kiedy w ubiegłym miesiącu, w ramach międzynarodowych warsztatów Resolve, Zarząd Dróg Miejskich gościł w Warszawie specjalistów transportu i urzędników z kilku krajów europejskich, jednym z omawianych miejsc był właśnie "Wileniak".
- Dworzec połączony z centrum handlowym powstał w 2002 roku, kiedy jakikolwiek wkład prywatnych inwestorów był traktowany jak dobrodziejstwo - tłumaczył gościom z zagranicy jeden z drogowców. - W rezultacie dostaliśmy stację kolejową znajdującą się za centrum handlowym, które pasażerowie muszą omijać podczas przesiadki.
Rozwiązanie tego problemu znalazł architekt Michał Poziemski. Proponuje on ukrycie pod ziemią całego praskiego odcinka linii kolejowej do Wołomina.
- Tunel kolejowy znalazłby się pod al. "Solidarności", dzięki czemu cały teren należący do PKP zostałby uwolniony pod inwestycje, co w znacznym stopniu zrekompensowałoby koszty - mówi. - Ulica zyskałaby drugą pierzeję i nabrała bardziej miejskiego charakteru a nowy, podziemny Dworzec Wileński znalazłby się tak blisko stacji metra, jak to tylko możliwe. W nowej lokalizacji mógłby on mieć nawet cztery perony, z których przechodziłoby się bezpośrednio na poziom -1 stacji metra. Istniejący budynek dworca można przeznaczyć na cele komercyjne.
Propozycja architekta wymagałaby oczywiście nie tylko dużych nakładów finansowych, ale także woli współpracy ze strony warszawskiego samorządu, kolejarzy i właściciela Galerii Wileńskiej. Zysk dla tysięcy pasażerów z Targówka i Białołęki oraz Ząbek i innych podwarszawskich miejscowości, przesiadających się dwa razy dziennie na "Wileniaku", byłby gigantyczny. Wygodny węzeł przesiadkowy mógłby także zachęcić kierowców wjeżdżających do miasta Radzymińską do zostawienia samochodu na parkingu, a także generować dodatkowe zyski dla kupców.
Co jest źle?
Wkrótce po otwarciu fragmentu nowej linii metra na Pragę wybrali się aktywiści Zielonego Mazowsza, którzy zauważyli w ważnym węźle przesiadkowym... trzy zalety: liczne windy, dobrą lokalizację parkingów rowerowych i wspólny przystanek tramwajowo-autobusowy w kierunku Starówki i Śródmieścia. Spośród pasażerów z dzielnicy Targówek zdecydowanie najgorszą przesiadkę do metra mają mieszkańcy osiedla Wilno, dojeżdżający na Wileński pociągami. Wysiadają z nich na peronie, którego najlepsze czasy dawno minęły a spacer do metra odbywają pod czujnym okiem panów popijających piwo. Zdecydowanie wygodniejsza jest przesiadka z autobusów jadących z Targówka Mieszkaniowego, Fabrycznego i Zacisza. Wciąż jednak daleko do ideału.
- Odległość między peronami Dworca Wileńskiego a przystankiem tramwajowo-autobusowym w kierunku Śródmieścia wynosi ok. 230 metrów - obliczyło Zielone Mazowsze. - Odległość do przystanku tramwajowego obsługującego pozostałe linie tramwajowe w kierunku centrum to już ponad 380 metrów.
...a to ponad dwukrotnie więcej, niż zalecają specjaliści od komunikacji miejskiej i urbanistyki. Zielone Mazowsze zauważyło także, że przejścia dla pieszych przy dworcu są zdecydowanie za wąskie i nie mieszczą wszystkich przechodniów. Równie źle jest pod ziemią. Aż dziesięć z trzynastu wejść prowadzi nie bezpośrednio na stację metra, ale do nowego systemu przejść podziemnych pod skrzyżowaniem Targowej z al. "Solidarności".
Biorąc pod uwagę, że infrastrukturę transportową planuje się na najbliższych sto lat, węzeł przesiadkowy z Dworcem Wileńskim jest całkowitą porażką kolejarzy i samorządu. Dwa lata po otwarciu stacji metra i piętnaście po budowie samego dworca należałoby podjąć decyzję o przebudowie. Właściwe pytanie nie brzmi "Czy nas na to stać?". Brzmi ono: czy znajdzie się ktoś, kto podejmie odważną decyzję?
Dominik Gadomski