Niebezpieczna awaria świateł na Warszawskiej. "Gdzie jest policja?"
12 listopada 2019
- Gdzie jest drogówka, kiedy jest najbardziej potrzebna? - zastanawia się nasza czytelniczka, która była świadkiem kolizji drogowej i olbrzymiego chaosu komunikacyjnego na skrzyżowaniu Warszawskiej z Sowińskiego. Od rana nie działała sygnalizacja świetlna, nikt nie kierował ruchem.
W czwartek 7 listopada od samego rana były problemy z zepsutą sygnalizacją świetlną na dość ruchliwych skrzyżowaniach w Legionowie. Od razu zapanował na nich chaos. Na pierwszą kolizję nie trzeba było długo czekać.
- Gdzie byli w tym czasie funkcjonariusze, którzy mogliby pokierować ruchem, zwłaszcza na dość tłocznym skrzyżowaniu Warszawskiej z Sowińskiego i Zakopiańską? - zastanawiają się nasi czytelnicy.
Komunikacyjny chaos
Jak donoszą kierowcy, sygnalizacje świetlne na skrzyżowaniach Warszawskiej z Sowińskiego/Zakopiańską oraz Sowińskiego ze Słowackiego/Norwida nie działały już przed godziną 8. To ulice w centrum miasta, więc szybko zapanował komunikacyjny chaos.
- Wolna amerykanka, jedni się pchali do skrętu, inni pędzili na prostej - mówi zdenerwowany pan Marek. - Skrzyżowania zapchane, światła nie działają, a gdzie jest policja, która przecież mogłaby pokierować ruchem? - zastanawia się pani Jolanta.
Kolizja drogowa
Komenda Powiatowa Policji twierdzi, że otrzymała informacje na temat awarii sygnalizacji świetlnej już kilka minut po godzinie 8. Przekazała te wieści dalej, czyli do zarządcy drogi - Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). O ile sygnalizacja na skrzyżowaniu pomiędzy przychodnią "na górce" a parkiem Solidarności jest jeszcze stosunkowo nowa i w tym miejscu kierowcy sobie wcześniej radzili, o tyle brak świateł na legionowskiej "krajówce" stwarzał duże zagrożenie dla bezpieczeństwa. Efektem tego była kolizja tuż po godzinie 11.
- To nie była usterka, tylko planowe wyłączenie zasilania przez PGE w Legionowie. Policja została poinformowana o tym wyłączeniu - informuje nas Małgorzata Tarnowska z GDDKiA. Co na to policja?
- Policjanci ruchu drogowego w miarę możliwości pojawiali się na skrzyżowaniu Warszawskiej z Zakopiańską i udrażniali ruch pojazdów. Należy pamiętać, że są oni obarczeni też innymi obowiązkami. Natomiast potwierdzam - stali tam cały czas od momentu awarii świateł a więc od ósmej - informuje podkomisarz Justyna Stopińska.
Dlaczego zatem nie widzieli ich mieszkańcy? Ktoś się najwyraźniej mija z prawdą.
(DB)