Naciągacze krążą po blokach? "To aneks do umowy na dostawę prądu"
19 stycznia 2016
Na Facebooku krążą ostrzeżenia przed pracownikami firm, podających się za RWE i podsuwającymi do podpisu umowy na zmiany dostawcy energii elektrycznej.
Nie ma jednak paniki - nawet jeśli damy się złapać i wbrew rozsądkowi podpiszemy "lipną" umowę, mamy dwa tygodnie na rezygnację. W ciągu czternastu dni bez podawania przyczyn i tłumaczenia się można od niej odstąpić, ponieważ została zawarta poza siedzibą firmy - czyli w naszym mieszkaniu. Jeśli damy się złapać i wbrew rozsądkowi podpiszemy "lipną" umowę, mamy dwa tygodnie na rezygnację Wystarczy w tym terminie do firmy - na podpisanej umowie powinien być jej adres - wysłać oświadczenie o odstąpieniu. Co więcej - jeśli pracownik, który dał nam umowę do podpisu nie poinformował o możliwości jej rozwiązania (a warto się wczytać w dokument, bo takie oświadczenie może się w nim znajdować) - na odstąpienie mamy nawet 12 miesięcy. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jasno informuje, że można to zrobić na formularzu albo w innej, najlepiej pisemnej formie i wysłać listem poleconym za potwierdzeniem odbioru; może też złożyć je osobiście w lokalu przedsiębiorcy, za potwierdzeniem dostarczenia. Niektórzy sprzedawcy umożliwiają odstąpienie od umowy za pomocą swojej strony internetowej. W takim przypadku muszą potwierdzić otrzymanie oświadczenia, np. wysyłając e-mail do konsumenta.
Co ciekawe - policja na Targówku, gdzie - według relacji internautów - miało dojść do wzmożonej aktywności nieuczciwych handlowców, nie miała do tej pory zgłoszeń o oszustach. A podobny system "zdobywania klientów" był już prowadzony przed kilkoma laty, kiedy uwolniono rynek usług telekomunikacyjnych. I o ile czasami zmiany dostawców się opłacają - przykre, że namawia się klientów do tego podstępem.
(wt)