Mieszkańcy osiedla bronią oskarżonego. "To nie pedofil, tylko Pawełek"
29 listopada 2019
Mieszkańcy osiedla są w szoku. Czy znany wszystkim bezdomny byłby w stanie skrzywdzić dziewczynki, które 2 listopada oskarżyły go o pedofilię? Mężczyzna jest postrzegany przez wszystkich jako "niegroźny".
Do zdarzenia doszło 2 listopada, około godziny 16 na placu zabaw pomiędzy blokami przy ul. Słowackiego w Legionowie. Jedna z przebywających tam nastolatek została zaczepiona przez mężczyznę. Przestraszona uciekła wraz z koleżanką, następnie dziewczyny telefonicznie powiadomiły policję sugerując, że zaatakował je pedofil. Na miejsce wysłano policjantów, którzy zatrzymali podejrzanego 41-latka. Mężczyzna był kompletnie pijany, miał ponad 3 promile alkoholu. Przyjęto zawiadomienie o przestępstwie, przesłuchano świadków, ustalono również, że zatrzymany 41-latek nie posiada stałego miejsca zamieszkania. Podejrzanego osadzono w policyjnej celi. Prokurator przedstawił mu zarzut usiłowania doprowadzenia małoletniej poniżej 15. roku życia do wykonania "innej czynności seksualnej" i zawnioskował do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Sąd Rejonowy w Legionowie przychylił się do tego wniosku. Podejrzanemu grozi nawet do 12 lat pozbawienia wolności.
Drwiły z Pawełka?
Po publikacji w mediach wiadomości na temat zatrzymania, na osiedlu Batorego zawrzało. Do lokalnych redakcji zaczęli się zgłaszać mieszkańcy, stający w obronie oskarżonego o pedofilię 41-latka. Jeden z nich opowiedział w "Gazecie Powiatowej", że historia zaczęła się znacznie wcześniej - w Halloween. Wtedy to młodzież miała obrzucić "Pawełka" (tak nazywają na osiedlu bezdomnego) jajkami. Taki przebieg zdarzeń potwierdziły także dwie mieszkanki osiedla, matka z córką, które zabrały ubrudzonego mężczyznę do swojego mieszkania i pomogły mu się umyć. Bezdomny żalił im się, że nastolatki go zwyzywały i rozbiły na głowie jajka. Z dalszych relacji mieszkańców wynika, że kilka dni po tym ataku mężczyzna - chcąc wymierzyć karę dziewczynom - zaczął jedną z nich szarpać i najprawdopodobniej jej naubliżał. Możliwe, że to właśnie wówczas mogły z ust pijanego paść nieodpowiednie słowa. Możliwe też, że nastolatki wymyśliły całą historię rzekomego nakłaniania do czynu seksualnego.
Nie wierzą w winę Pawełka Prokurator przedstawił 41-latkowi zarzut usiłowania doprowadzenia małoletniej poniżej 15. roku życia do wykonania "innej czynności seksualnej". Grozi mu do 12 lat więzienia.
Mieszkańcy nie wierzą w winę oskarżonego. Poszliśmy na osiedle Batory dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej dziwnej historii. Zapytaliśmy o nią siedzące na ławce, starsze mieszkanki.
- On od lat jest na naszym osiedlu, kiedyś tu miał rodzinę, ale wskutek trudnych życiowych doświadczeń stał się bezdomny. Jakoś sobie radzi. Jak nie pije, to ma pracę, jak wypije, to jej nie ma. I tak w kółko. Ale zawsze się ukłoni, podziękuje, zagada, uśmiechnie się. Bardzo życzliwy człowiek - mówi pani Krystyna. - Jak go spotykam, to się kłania i żartuje, mówi, że "dziś jest w takim stanie, ale jutro już tak nie będzie". Lubi wypić, ale kryminalistą nie jest. Za pedofilię to mu krzywdę w tej pace wyrządzą - przekonuje pani Teresa. - Teraz takie czasy, że do dziecka nie można podejść nawet na metr. A już zwrócić uwagę, zagadać, czy broń Boże dotknąć, to człowieka oskarżą i za kraty poślą - dodaje pani Bożena (imiona naszych rozmówczyń - na ich prośbę - zostały zmienione).
Badania psychiatryczne i seksuologiczne
- Zatrzymany przebywa w areszcie i zostanie w nim, aż prokuratura zakończy postępowanie. Prokurator zadecyduje, czy będą przeprowadzone badania przez psychiatrę i seksuologa. Zazwyczaj w takich sprawach są one zlecane. 41-latek ma obrońcę z urzędu - informuje Ireneusz Ważny, szef prokuratury rejonowej w Legionowie.
(DB)
