"SPRAWIEDLIWOŚĆ" KACZYŃSKIEGO część 1

Straciła pracę za złe zachowanie
Kaczyński nie darował pielęgniarce, bo znajoma prezydenta czekała ponad godzinę na pomoc lekarską
Kazałem zwolnić pielęgniarkę Szpitala Bielańskiego - przyznał ŻW prezydent Warszawy Lech Kaczyński. - Zachowała się arogancko i zaniedbała swoje obowiązki. Maria Machera twierdzi, że miała pecha, bo na oddział trafiła bliska znajoma prezydenta.
O sprawie stało się głośno po środowej publikacji "Polityki". Mimo że incydent w Szpitalu Bielańskim z udziałem prezydenta stolicy wydarzył się ponad rok temu, Maria Machera nie może się jeszcze z tego otrząsnąć. - Bardzo mnie to boli, bo wiem, że gdyby nie pan Kaczyński, nadal bym pracowała - przekonuje pielęgniarka z ponad 30-letnim stażem. Kobieta walczy przed sądem o przywrócenie do pracy i 5 tys. zł zadośćuczynienia.
Pechowy dyżur
Felerny dyżur Maria Machera pełniła w nocy z 23 na 24 lipca ub. r. na oddziale chirurgicznym. Wtedy do szpitala przyszła kobieta z pooperacyjną raną, z której sączyła się krew. Nieoczekiwanie ok. godz. 22 pojawił się też prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Zaniepokojony stanem zdrowia swojej znajomej, domagał się lekarza. Była to jego druga wizyta w tym szpitalu. Godzinę wcześniej interweniował w izbie przyjęć, skąd na oddział chirurgiczny - już po opatrzeniu rany - zabrano jego znajomą.
Niestety dyżurujący wówczas chirurdzy byli w sali operacyjnej. - Ale pana Kaczyńskiego to nie przekonało - opowiada świadek zdarzenia Małgorzata K., pielęgniarka, i jednocześnie córka Marii Machery. - Bardzo nalegał, więc zadzwoniłam na blok operacyjny, a następnie przekazałam mu, że lekarz będzie dosłownie za siedem minut. Potem - jak twierdzi pielęgniarka - oburzony prezydent Kaczyński nerwowo biegał po oddziale i beształ nie tylko personel, ale też pacjentów. Wszyscy byli zbulwersowani. Maria Machera dyżurowała owej nocy na męskiej części oddziału chirurgicznego, ale krzyki ściągnęły ją na część kobiecą. Zareagowała natychmiast.

Bo Kaczyński to kutas. Nie wiedzieli ludzie jak go wybierali to teraz maja. W dodatku nie z Warszawy gosc jest.

Cały ten dmuchany PiS -ignorancja plus szczytne hasła ,woltyżerka i dymanie ludzi pod pokrywką prawa i sprawiedliwości to przyszli aferowicze.Wolę już tą lewicę .Dochodzę do wniosku,że gdybym rządził tyle lat też musiałbym mieć kolesiów-"a mamusia,a szwagier,a kuzynka a ....W gruncie rzeczy to nauki pobierali od mistrzów z PC.Afera jako hasło medialne przyjęła się po FOZZie.

a nie minie chwila i ci sami ludzie wybiorą kaczkę na prezydenta, a potem jak zwykle: będą mieli.

to zależy jaką ci ludzie będą mieli alternatywę ????

Chyba już najwyższa pora umieć słuchać co mówią nasi politycy i patrzeć co robią. Jeżeli ktoś nie umie wyciągać z tego wniosków
to taki kaczor jest w sam raz. I nie tylko kaczor. Nitka

chyba każdy wie jaka jest sytuacja pacjenta w szpitalu , generalnie może trupem paść i jeszcze będzie pretensja,że zawadza. Więc w czym problem?
Jak ktoś się buntuje - to źle. Może już czas by ktoś ruszył zbuka w postaci naszych szpitali i dobrał się do wnętrza . Niech lekarze zaczną wreszcie pracować jak się należy i zostawią wynoszenie wszystkiego co się da do swoich prywatnych norek lekarskich .Bo za to co robią to zwolnienie jednego pracownika jest śmieszną karą.Jak myślicie czy Kwaśniewski wysyła swoich znajomych do zwykłego szpitala ? Albo u nas taki Smoczyński nawet?A tu proszę prezydent w miejcu "czerni" no no- u mnie dostał plusa .