Totalną klęską jest nieudolna próba zbudowania odcinka Górczewskiej do granic miasta. Widać było wyraźnie, że wykonawcy robili wszystko aby doczekać się czegokolwiek, co mogłoby być pretekstem do maksymalnego przedłużenia prac. Pierwotnie takim pretekstem była sprawa nieuregulowanej własności niektórych działek, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie żeby część inwestycji po wschodniej stronie Lazurowej można było zrealizować już w 2011 roku. Od dwóch miesięcy zamknięta jest Lazurowa, przynajmniej kilkuset okolicznych mieszkańców ma minimum kilometr do najbliższego przystanku autobusowego. Codzienne korki na Górczewskiej, konieczność korzystania z prowizorycznych objazdów - to codzienność dla mieszkańców. A przecież przedłuzenie prac (inwestycja miała zostać zakończona w sierpniu 2012 roku) oznacza znaczne zwiększenie kosztów. Władze stolicy szukają sposobów zaoszczędzenia pieniędzy a tymczasem generowane są znaczne dodatkowe wydatki.

Racja! Budowa ciągnie się niemiłosiernie. Często tamtędy przechodzę i zdarzały się dni, że kompletnie nic się nie działo. Nie mówię o dniach kiedy temperatura spadała poniżej -10 stopni. Ale o całkiem ciepłych i słonecznych dniach np. w październiku. Aż mnie korciło zadzwonić do Pana burmistrza i poinformować go o "lekkich" zastojach na budowie.