Jan Paweł II wielkim Papieżem był. I pielgrzymował, jak wszyscy jego poprzednicy razem wzięci nie pielgrzymowali. Teraz, tuż przed kanonizacją, pielgrzymuje po Legionowie.
Dokładniej: peregrynuje jego pomnik. W dzień targowy, późnym popołudniem na komisariat zadzwonił proboszcz Hieronim Średnicki informując, że przy schodach kościoła Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa stoi... Jan Paweł II. Nie in personam, oczywiście, ale jego posąg, który dotychczas znajdował się w parku papieskim. Ksiądz proboszcz dziwnym trafem nie uwierzył w nadprzyrodzone pojawienie się statuy - i słusznie, bo podczas oględzin strażnicy miejscy zauważyli w pobliżu dobrze sobie znanego pana M., który zapytany przez strażników, czy wie coś na temat przemieszczenia się pomnika przyznał, że owszem, wie, sam opłacił jego przeniesienie przez kilku mężczyzn, którzy po wykonanej robocie oddalili się spiesznie. Legionowianin uznał bowiem, że miejsce pomnika Jana Pawła II jest przy świątyni, a nie w miejskim parku.
Uznano to za akt wandalizmu i sprawcę przenosin przekazano policji. Nadal jednak poszukiwani są wykonawcy...
A nie prościej byłoby uznać to za cud?
(red)