REKLAMA

Kameleon

autor: Rafał Kosik
wydawnictwo: Powergraph
kolekcja: Fantastyka z plusem
wydanie: wydanie 1, Warszawa
data: 4 września 2008
forma: książka, okładka miękka
wymiary: 125 × 195 mm
liczba stron: 544
ISBN: 978-83-6118705-9

Inne formy i wydania

książka, okładka miękka, wydanie 1  2008.09.04

Nad planetę Ruthar Larcke przybył z misją ratunkową USS "Ronald Reagan". Czterysta trzynaście lat wcześniej zaginął tu statek poszukujący planet, które nadawałyby się do terraformowania.

Załoga misji odkrywa kolejne zagadki: skąd na planecie odległej o sto dwadzieścia lat świetlnych od Ziemi kilkumilionowa ludzka społeczność? Czy jeden z członków załogi zaraził się obcą formą życia? I czy ich misja jest rzeczywiście misją ratunkową?

Wojna, rewolucja, zakulisowe intrygi. Czy zabijanie leży w naturze człowieka? Czy istnieje granica poznania? Co jest istotą wiary? Szybka akcja Kameleona nie przeszkadza w stawianiu ważnych pytań. Ta książka pozostanie w czytelniku na długo.

Fragment

Miasto należało jeszcze do nich, ale odgłosy zbliżającego się frontu świadczyły, że być może nie potrwa to długo. Zamierzali iść równym krokiem, by dodać otuchy mieszczanom, ale nawet to im nie wychodziło. Już teraz człapali jak banda jeńców. Prowadzący kolumnę Nerhus nie dziwił się swojemu jednodniowemu wojsku. Po osiemnastu godzinach morderczego szkolenia wszyscy jego karabinierzy myśleli tylko o śnie. Pułkownik nauczył się skutecznie walczyć z sennością, ale już na ból kolana nie mógł poradzić. Coraz bardziej dawało mu się we znaki. Dobrze, że nie muszą iść piechotą do Medgrun. Zajęłoby to tydzień forsownego marszu.

Słońce dotykało dachów niskich domów, gdy za zakrętem z bezładnej zabudowy przedmieścia wyłonił się mur i hale z czerwonej cegły. Trzy wysokie kominy pluły dymem, z mniejszych ulatywały kłęby pary świecącej w zachodzącym słońcu. Przez otwarte wrota, wysokie na dziesięciu ludzi, dobiegały potężne, rytmiczne uderzenia, pufanie, cmokanie i syk pracującej gigantycznej maszyny parowej. Tu była ta największa w całym Enagorze. Zbudowano ją zanim powstała Akademia, za własne pieniądze wynalazcy-ekscentryka imieniem Lott. Teraz Lott korzystał na wielkim zapotrzebowaniu na maszyny bojowe i sprzedawał je za ogromne pieniądze.

Pułkownik dał znak, podoficerowie ustawili żołnierzy w trzy czworoboki. Nerhus w towarzystwie trzech sierżantów wszedł do hali, otoczył ich huk dziesiątek pracujących maszyn. Pułkownik miał ogólne pojęcie, czym jest kołacz, ale maszyna, dla której tu przyszedł, zrobiła na nim ogromne wrażenie. Także trzej sierżanci stali przed nią z zadartymi głowami i rozdziawionymi ustami. Kołacz, opancerzony transporter bojowy wielkości kilkupiętrowego domu, opierał się na czterech grubych kołach, od których zresztą brał nazwę. Przypominał krępą stalową larwę z wystającymi czułkami krótkich luf w bąblach wykuszy, z klapami kryjącymi szczeliny strzelnicze, z barierką obiegającą bulwiastą wieżyczkę na szczycie. Natomiast koła z półkolistych sprężyn przypominały ustawione pionowo pączki. Po ulicach Miduhr jeździło sporo małych i niezdarnych paromobili, które nadal wzbudzały sensację. Kołacz był od nich większy. Gdyby chcieć nim przejechać przez miasto, zmieściłby się tylko na głównych ulicach, a z górnego pokładu można by zaglądać w okna drugich pięter, a nawet na dachy. Nadbudówkę wieńczyły dwa kominy, z pierwszego wydobywał się czarny dym, z drugiego biała para. Pod dachem hali ze stalowych kratownic i zbrojonego szkła zbierała się bura chmura. Wolno ulatywała przez świetliki, ale i tak wilgotny dym gryzł w nosy. Maszyna parowa kołacza gotowa była do pracy.

Na sąsiedniej półce

Szukasz książki, audiobooka? Skorzystaj z wyszukiwarki
;

REKLAMA

REKLAMA

Najnowsze informacje na Tu Stolica

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

REKLAMA

REKLAMA

Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024
Boże Narodzenie 2024