Zdążyliśmy o niej zapomnieć, zakopać swędzące wspomnienia, a ona wróciła, także przez naszą nieroztropność. Od kilku lat w Europie, głównie na terenie Rumunii, Włoch i Grecji, niepokojąco rośnie liczba zachorowań na tę chorobę. Eksperci mówią o przyczynach: po pierwsze migracje narodów, po drugie rodzice-antyszczepionkowcy, którzy za nic mają groźne powikłania po wirusie odry. W ostatnim czasie w Polsce mamy do czynienia z dwoma typami odry: ukraińską i rumuńską, obie są niebezpieczne dla dzieci i seniorów a przede wszystkim dla osób niezaszczepionych.
Tu nie ma miejsca na eksperymenty i modę, tu chodzi o zdrowie. Mówimy o chorobie zakaźnej, wirusie wywoływanym przez RNA z rodziny Paramyxoviridae. To jeden z bardziej niebezpiecznych wirusów, ponieważ rozprzestrzenia się "z prędkością światła". Jeden chory zaraża nawet do 18 osób, dla porównania grypą można zarazić najwyżej dwie osoby. Zachorować może każdy, kto nie był szczepiony na odrę dwiema dawkami szczepionki. Dlaczego tak? To proste. Obowiązek szczepień przeciw odrze wszedł do Polski w 1975 roku, ale dwudawkowa ochrona szczepienna obowiązuje dopiero od 1995 roku. Wszystkie osoby, które nie mają medycznie udokumentowanej odporności na groźny wirus - są potencjalnie narażone na zakażenie. Jest jeden wyjątek: odra przebyta w dzieciństwie daje gwarancję odporności.
Do zarażenia dochodzi poprzez kontakt z chorym, a sama choroba może się rozwinąć do 13 dni po spotkaniu z nosicielem. Jeśli masz wysoką temperaturę od 39 do 41 stopni C, czerwoną, grubą plamisto-grudkową wysypkę, zapalenie spojówek, światłowstręt i napady suchego kaszlu - nie zwlekaj z wizytą u lekarza.
Historia odry i epidemii
Nic lepiej nie przemawia do rozumu, jak liczby. Historia szczepień pokazuje, że w latach przed wprowadzeniem do Polski szczepień ochronnych na odrę chorowały prawie wszystkie dzieci. Jedna trzecia z nich w wieku od roku do 9 lat wymagała hospitalizacji, a epidemie wybuchały średnio co 2-3 lata. W Polsce chorowało rocznie ok. 70 tys. dzieci, w trakcie epidemii liczba wzrastała do 200 tysięcy przypadków.
Problem rozwiązały powszechne, obowiązkowe szczepienia. Do czasu. W ostatnich latach sytuacja epidemiologiczna odry w krajach unijnych znowu ma tendencję wzrostową. W 2016 roku chorych było 5273, rok później 14,6 tys. osób. Epidemiolodzy oceniają, że utrzymujący się wzrost zachorowań w krajach europejskich wynika z braku obowiązkowych szczepień np. na Ukrainie i niezrozumiałej mody antyszczepionkowej. Potwierdzają to dane. Wśród wszystkich zgłoszonych przypadków odry w ubiegłym roku, aż 87% osób nie przyjęło szczepień, a to właśnie szczepionka jest jedynym sposobem na ochronę zdrowia i życia.
Szczepionka
Szczepionka - słowo klucz. Epidemiolodzy, lekarze, eksperci z dziedziny zdrowia publicznego zalecają osobom zdrowym przyjęcie dwóch dawek szczepionki, podawanych w odstępie czterech tygodni. Jedna kosztuje 155 złotych i daje prawie 100% ochrony przed chorobą. Szczepienia dzieci są bezpłatne i obowiązkowe. Powinno się je wykonać w 13-14 miesiącu życia i ponownie w wieku 10 lat.
Od początku listopada wiemy, że w powiecie pruszkowskim zanotowano kilkanaście przypadków odry, jedno ze skupisk choroby znajduje się w Nadarzynie. Najważniejsza jest błyskawiczna reakcja ekspertów i władz. Po doniesieniach o kolejnych przypadkach zachorowań inspektorzy sanitarni z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej otworzyli drzwi instytucji i za darmo szczepią wszystkich, którzy mieli kontakt z chorym. Pacjentów czeka 21-dniowa izolacja. Działają także punkty szczepień na terenie powiatu pruszkowskiego w Piastowie przy ul. Reja 1, w Raszynie przy ul. Pruszkowskiej 52, w Nadarzynie w przychodni przy ul. Sitarskich 3, Brwinowie w przychodni "Alfa", Michałowicach przy ul. Ludowej 7 i w Pruszkowie przy ul. Drzymały 19/21.
Przy ośrodku zdrowia w Nadarzynie działa specjalna infolinia (tel. 530- 398-715) i kolejny punkt szczepień dla pacjentów, którzy mieli kontakt z osobami chorymi lub dla tych, którzy chcą skorzystać z bezpłatnego szczepienia.
(JK)
|