kanały RSSwyślij znajomym link do tej stronydrukuj stronę
BemowoBiałołękaBielanyLegionowskieŁomiankiMokotówNadarzynTargówekWawerWolaWołomińskieŻoliborzwydanie specjalne


Maria Cholewczyńska

Pseudonim Holmar. Filolog z wykształcenia, współpracuje z wieloma pismami ogólnopolskimi. Z naszą redakcją współpracuje od 1998 roku.
więcej »

więcej ›››  

  Ostatnio na forum
 

X Muza
  18/185  

Film, który miał powstać i powstać powinien

 

W dziesięciolecie mojej wędrówki z X muzą filmu. Zadumania i Zwierzenia WIERZBY NADWIŚLAŃSKIEJ na cztery wiatry...

 
Tą wierzbą niekoniecznie płaczącą czy śpiewną, bardziej na rzewną nutę jestem ja - powtarzająca echem w "Echu Nadwiślańskim" już 10 lat.

Śmignęło jak chwila...

Moja ukochana Muza długi czas patronująca mojemu pisaniu nie nosi pięknego imienia jak wszystkie Muzy - 9 córek Zeusa, bo nie narodziła się na Olimpie; zrodził ją wiek XX. Usiłowano muzę kina upchnąć pod skrzydła Muzy teatru Melpomeny, ale pojawiła się kolejna XI Muza telewizji i innych mediów, więc z braku polotu "ochrzcili" ją cyframi.

- Brzydko. Nie napiszę przecież że pod skrzydłami X Muzy owinęła mnie taśma filmowa, bowiem skok technologiczny sprawił że taśma wkrótce pójdzie do lamusa, władzę przejmie "cyfrówka", a poza tym ta MUZA nie otrzymała skrzydeł.

Uzbierało się, oj, nazbierało w mojej dokumentacji pamięci o druku wszyst-kiego, co obmyślałam - liczę w tysiące i tego, co ujrzało światło publikacji w Inter-necie - liczę w setki.

Razem umieszczone w koszyku wspomnień nieźle spełniają rolę przekaźnika informacyjnego, zapisków o czasach, ludziach i refleksjach dotyczących prawdy rzeczywistości i fikcji ekranu. Może być też odwrotnie.

Co istotniejsze - są zmyślnym łącznikiem zacierającym granicę między TU a TAM, pomiędzy realnością ekranu a ułudami rzeczywistości. Nie jest to wszelako kwestia żartobliwa w rodzaju księżniczki z filmu "Zaczarowana", która ze świata animacyjnej bajki wpada przypadkiem do naszej rzeczywistej współczesności. Jest to kwestia mocnego osadzenia na pomoście twórczych możliwości człowieka.

Prawda i fikcja ekranu jest jak prawda snu, którą niebacznie lekceważymy, choć jest wolną myślą ludzkiej psychiki. Gdyby nie te przejawy niezależnego umys-łu, nasze istnienie przenikałby jeden WIELKI LĘK... egzystencjalny.

Zatem mylą się ci, którzy sądzą że nadmierna fascynacja filmami może narazić psychikę na szwank poprzez izolację od realu fikcją ekranu. Film jest projekcją ludzkiej podświadomości, wyobraźni, talentu, pobudza do marzeń, stymuluje kry-tycznie, wyzwala terapeutyczny śmiech bądź gorzkie refleksje. Zaciemnienie sali kinowej pozwala oderwać myśli od nerwowości, sensacje kin umożliwiają swoisty relaks od szarości dnia.

No właśnie... często jasność dnia jest względna, a ciemność w kinie - umowna. Kiedy na ekranie pojawiają się pięknościowe wymyślactwa, lukrowane pozłotą baj-durzenia w polskich filmach - kinie nieprawdy życiowej, możemy się zdystansować; delektujemy się ponadczasowymi wartościami rzadkich okazów - majstersztyków pomysłowości i inwencji twórczej. Wtedy czas spędzony w kinie liczy się podwójnie. Nie ma sensu uparcie zwać filmy iluzją - omamieniem, bo podobnie jak marzenia senne są podmurówką rzeczywistości. Wiele bardziej złudne, kłamliwe i pozorne bywają zdarzenia jawy.

To, co zwiemy realem - snem być może...

Myślokształty jaw przeniesione na ekran ujawniają prawdę o nas samych. Oczywiście, dotyczy to arcydzieł filmowych, bynajmniej nie filmów typu "obrazki z niebożej łaski", zwariowanych komedii, od których skóra cierpnie czy bełkotu spartaczonych dramacików. Ktoś, kto przewędrował piórem i refleksją szmat czasu z filmami "na dobre i na złe" tkwiąc między codziennością a Obietnicą ekranu, wystarczająco wyczulił swój organizm w jedności ciało-duch-dusza, by reagował trzepotem skrzydeł motyla sygnalizując wcześniej, czy za chwilę wydarzy się cud kinowy, czy ujrzy się dno chłamu. Najgorsze są obrazki przewidywalne, filmiki, których intrygę i pointę można przewidzieć w pierwszej sekwencji.

Dobrze jest wzlatywać w rejony nieodgadnionego Kosmosu wcale nie wyduma-nych science-fiction, ale na filmach futurystycznie prawdopodobnych, ziszczalnych w przyszłości.

Nie zliczę ile razy penetrowałam zakamarki naszego globu, tudzież zanurzałam się w głębiny oceanów - zawsze w bezpiecznym oddaleniu, bez płetw czy raków skalnych przyoblekając oczy w okulary do "trójwymiarowości". Wymarzona, non profit wycieczka krajoznawcza poprzez ziemski glob. Wehikułem czasu ekranowego świata przemieszczanie się pozostając w "zaklepanym" od lat fotelu kina "Luna". Odnajdywanie się pośród fresków historii w świecie kostiumu, elegancji i dobrych manier. Łykanie łez wzruszenia na dramatach noir... Uśmianie na niezmiennych od wieków połajankach na tzw. komediach romantycznych z układanek i krzyżówek damsko-męskich.

Już dawno podziękowałam horrorom ociekającym rzezią, komercyjnej sieczce, wszelkiej broni palnej kierowanej do mnie z ekranu.

Jak kania dżdżu łaknę adaptacji literackich bestsellerów, wypatruję ekranizacji biografii sławnych ludzi. Od pierwszej sceny oczekuję napięcia, nastroju, tajemni-czości, nieprzewidywalnej intrygi. Hitchckokowski suspens przeminął z wiatrem, ale ważna pozostaje niespodziewana pointa.

Czym może zaskoczyć obecne kino? Jeśli tylko efektami specjalnymi techniki cyfrowej - to za mało. Liczy się pomysł, niekonwencjonalna dramaturgia niekon-wencjonalnych zdarzeń, dobry dialog; bo słowo to głos umysłu, o obraz jest wyra-zem talentu reżysera.

"ECHU" echem rozgłaszam i powtarzam: niechaj mnie filmy poganiają do księ-garnianych i bibliotecznych pierwowzorów literackich. Nic nie sprawia większej sa-tysfakcji niż możliwość porównania powieści z jej udaną bądź spapraną adaptacją.

Jakie wyrażam życzenie? Żeby twórcy filmowi ekranizując literackie trylogie jak np. "Mroczne materie" P. Pullmana nie zwlekali kilka lat z realizacją kolejnych części; po ekranizacji I cz. "Złoty kompas" powinny szybko znaleźć się w kinach II i III część "Magiczny nóż" i "Bursztynowa luneta". Inaczej trudno pojąć sens wykład-ni autorskiej.

Czego żałuję? Choćby tego że np. film "Jestem legendą - ostatni człowiek na Ziemi" - pojawił się teraz, kiedy ja już dawno wykorzystałam do recenzji szkic mo-jego Ojca artysty-malarza (z roku 1924!) - "Ostatni człowiek Apokalipsy". Teraz pasowałby jak ulał!

- Najbardziej żałuję że strajki scenarzystów w Hollywood pokrzyżowały plany Romana Polańskiego, który przygotował już pełną dokumentację do realizacji filmu "Pompeje". To powstrzymało publikację mojego felietony przedpremierowego "Pompejański róż w popiołach".

Upraszam jednak szefostwo Redakcji o publikację tego tekstu z dopiskiem: "film, który miał powstać i powstać powinien" (zrealizowany przez innego reżyse-ra).

Mój sugestywny, źródłowy materiał jest także bodźcem dla twórców do sfilmo-wania dziejowej katastrofy, której reperkusje odnaleźć można w czasach współ-czesnych.

Po odwołaniu z powodu strajków gali Złotych Globów, wyraża sie obawę o los rozdania nagród Oscara. Byłoby szkoda, bo w minionym roku zdarzyła się niemal arcydzieła - jak brytyjska "Pokuta", "To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Cohen, "Aż poleje się krew" P. Andersona, "Into the Wild" - autentyk Seana Penna.

Moje nominacje do Oscara: ani artystostwo ani komercja tylko perfekcja i twórczy profesjonalizm - "Walkiria", "Body of Lies" Ridleya Scotta.

Czego nie cierpię? Prasowych streszczeń fabuły na kształt "fiku-filmików".

- Co mi się jeszcze marzy? Jedno, stałe kino na wszystkie pokazy prasowe - dystrybutorów in corpore, żeby nie biegać z zadyszką przemierzając stolicę wzdłuż i wszerz.

Może w kameralnym kinie "Luna", które nie cuchnie popcornem, roznosi się za-pach kawy i atmosferę dawnych lat. Dziennikarze nie tęsknią za przestrzenią multi-pleksów, wystarczy przytulne siedzisko i przyjazny uśmiech gospodarzy kina.

Winna jestem dziękczynny pokłon dystrybutorom kin za wieloletnie KINOBRANIE i naczelnej redakcji "ECHA" za te, co JUŻ przez te 10 lat z życzeniem o JESZCZE...

Maria Cholewczyńska

26 lutego 2008
  18/185  

 

R   E   K   L   A   M   A

 

google mały prostokat
(180 x 150)

netsprint mały prostokat
(180 x 100)


 

LINKOLD: html/kino/art/2008.02.26

CUIDstr0cd807f90d6c28676e0f6fa32db2051e 
titlestrGazeta Bezpłatna ECHO - Film, który miał powstać i powstać powinien 
descriptionstrW dziesięciolecie mojej wędrówki z X muzą filmu. Zadumania i Zwierzenia WIERZBY NADWIŚLAŃSKIEJ na cztery wiatry... 
keywordsstr 
CUIDstr0cd807f90d6c28676e0f6fa32db2051e