Film Miloša Formana "Duchy Goi" jest dziełem, które wywołuje wielkie wrażenia, nie pozwala na obojętność... Przywołuje fragmenty biograficzne z życia wspaniałego mistrza pędzla, główną uwagę skupiając nie na jego malarstwie, ale na burzliwych latach przełomu XVIII i XIX wieku.
Francisco Goya jest obserwatorem i katalizatorem znaczących wydarzeń hisz-pańsko-francuskich, jakie decydowały o losach Europy. W Hiszpanii rozkwit św. Inkwizycji. Wkraczają wojska francuskie. Konserwatywną monarchię okupuje Na-poleon. Ideały Rewolucji Francuskiej nie przyniosły sztandarowej wolności. Obro-tem paradoksalnego koła historii, po wkroczeniu Brytyjczyków, przywrócono mo-narchię i św. Inkwizycję.
Artysta Fr. Goya ściera się z fanatycznym mnichem - inkwizytorem ojcem Lo-renzo, który zhańbił się i w kołowrocie zdarzeń wojennych staje się rewolucjonistą, sprzymierzeńcem Francuzów; odegra w życiu Goi rolę niemal diaboliczno-machia-welliczną. Duchy mrocznych czasów zawisną nad losami Goi, ojca Lorenza i pięknej Ines - muzy artysty.
Uwieczniona na portrecie Ines stanie się pokusą dla wysłannika Inkwizycji. Niewinnie oskarżona o herezję, zostaje uwięziona w lochach św. Inkwizycji. Losy Ines i jej córki Alicji przypominają historię Cosette w "Nędznikach" W. Hugo.
W podwójnej roli Ines-Alicji zadziwia talentem i urodą, którą całkowicie traci w filmie torturowana i w łańcuchach Natalie Portman. Goyę - nadwornego malarza królewskiego odtwarza szwedzki aktor Stellen Akarsgard. Javier Bardem - aktor hiszpański wcielił się w ojca Lorenzo. Wszystkie postacie filmu - rzeczywiste i fikcyjne - stanowiły wielkie wyzwanie, wymagały dobrego aktorstwa. Króla Karola IV zagrał Randy Quid, a Wielkiego Inkwizytora - znany francuski aktor M. Lonsdale.
Nastrój grozy i okrucieństwa owych czasów podtrzymują niesamowite plany zdjęciowe - lochów św. Inkwizycji; przepych i bogactwo pałacowych wnętrz, opera-torska ekspresja i kolorystyka plenerów łączy się z tonacją malarstwa artysty.
Gwałty i horror wojen... przez Hiszpanię przetacza się historia... Goya - malarz epoki niepokoił swymi odważnymi, satyrycznymi obrazami, rycinami, akwafortami, grafikami nie tylko św. Inkwizycję. Demistyfikował ciemną stronę natury ludzkiej, zdzierał maskę obłudzie, fałszowi, ukazywał prawdziwe oblicze i brzydotę ludzi, życia, świata, okropieństw wojny. Św. Oficjum pogardliwie i krytycznie ocenia ryciny Goi, które dobrze sprzedawały się nie tylko na ulicach Hiszpanii, ale były uznane na świecie. "Nie da się puścić z dymem zła, które maluje"... "Niebezpiecznie wyszydza duchowieństwo" - jak w swoich książkach Wolter - "czarny książę zwy-rodniałych idei" wypisujący "szatańskie, heretyckie" myśli.
W filmie zabrakło incydentu ze sławnym obrazem "Maja naga", który wywołał oburzenie środowiska. Swój triumf artysta omal nie przypłacił sądem Inkwizycji i paraliżem. Reżyser skoncentrował się na Goi portretującym parę królewską i ojca Lorenzo. Ukazuje osobowość artysty dość zachowawczego wobec dworu królew-skiego, wstrzemięźliwego w reakcjach w stosunku do prześladowań Inkwizycji. Goya historyczny, według jego biografów, najpierw zabiegał o uznanie swego talentu u możnowładców, był uwodzicielem, torreadorem i awanturnikiem. Później przejawiał "dążenia rewolucyjno-nihilistyczne". W filmie M. Formana znakomite malarstwo Goi ukazuje się na tle napisów końcowych.
Artysta przełomu stuleci jest prekursorem sztuki współczesnej. Jego gobeliny, freski w kościołach, grafiki z serii "Kaprysy", prace tzw. "czarnego malarstwa" rozsławiły Goyę w świecie, co jest rzadkością, gdyż większość mistrzów pędzla, pióra czy batuty nie była doceniona za życia. Bystry, krytyczny szyderca swoich czasów animizował demony - potwory w ludzkiej skórze i zwierzęcej pokraczności; walczyły całe życie o duszę, umysł i talent malarza. Starał się je pokonywać ata-kując ludzką ciemnotę, głupotę i nietolerancję. "W świecie, gdzie ludzka myśl jest w pogardzie, do głosu dochodzi zło".
Goya dotknięty nieodwracalną głuchotą dziękuje Bogu, że nie odebrał jemu wzroku. Maluje oświetlając sobie sztalugę świecami umocowanymi na rondzie kapelusza.
Krytycy uważają, że w dzisiejszych czasach zapanowała moda na Goyę, gdyż jest to "człowiek współczesności, bezlitosny satyryk wyśmiewający to, co irracjo-nalne, okrutne, absurdalne i w życiu, i w polityce", i bezmyślnych aktach wiary - zdogmatyzowanych do takiego stopnia, że doprowadziły do najokrutniejszego w dziejach palenia na stosie przez św. Inkwizycję, tzw. Publicznych wyroków hańby niewinnie oskarżanych o herezję - "ceremonie auto-de-fe" czyli "aktów wiary".
Duch artysty i duchy Inkwizytora wychynęły z pomroków dziejów do "nowo-ciemnogrodów" współczesności. Gdyby ożywczą nadzieją duch Goi zmaterializował się dzisiaj, byłby wielce zdumiony, jak jego królewska ojczyzna powiewa wol-nością... I zapytałby - po co to wszystko było?
Potomnym został wiekopomny triumf wielkiego malarstwa Francisco de Goi Lucientes.
... A Hiszpania i Francja są za pan brat...
I po co to wszystko było?
Maria Cholewczyńska
|