Bezpieczeństwo

źródło: straz pozarna
Płoną łąki wokół Nadarzyna. "Ogień zagraża ludziom"
Nadchodzi wiosna a wraz z nią umiłowanie niektórych do podpaleń łąk i nieużytków rolnych.

Wypalanie łąk zaczyna się coraz wcześniej. A to dopiero początek coraz wcześniej rozpoczynającego się sezonu.
- Pierwszą interwencję mieliśmy 19 lutego w Rozalinie przy ul. Grzybowej. Jak na razie zarejestrowaliśmy pięć wyjazdów do podpalonych traw, ale to się dopiero rozkręca - mówi Dawid Kłapkowski z OSP Młochów i dodaje, iż co roku notują od 15 do 20 interwencji w sezonie. Podobną liczbę odnotowuje także nadarzyńska jednostka. - Nie mam wątpliwości, że są to celowe podpalenia. Bywa tak, że ogień trawi łąki w pobliżu zabudowań, często jest bardzo blisko zagajników leśnych, a to już stwarza poważne zagrożenie dla życia i mienia - ostrzega Krzysztof Hamernik, naczelnik OSP Nadarzyn. Druhowie poza Rozalinem gasili pożary łąk jeszcze m.in. w Kajetanach przy ul. Klonowej, Szamotach przy ul. Orłów - wszędzie bardzo blisko domów. Strażacy podkreślają jednogłośnie - największa fala podpaleń łąk cały czas przed nami.
Podpalają i fotografują
- Zwykle to są celowe podpalenia - głównie w nocy. Bywa też tak, że ktoś po prostu wypala sobie gałęzie na działce, a ogień jest takim żywiołem, że potrafi wymknąć się spod kontroli i szybko zajmować duże obszary, zwłaszcza przy dobrym wietrze i suchych łąkach. Bywa, że pożar wzniecają i czekają na nasz przyjazd, czasami widzimy jak gdzieś z odległości zza krzaków obserwują całą akcję i robią sobie zdjęcia - opowiada nam Dawid Kłapkowski. Często akcje są skomplikowane ze względu na niedostępność terenu dla wozów strażackich. - Taką akcję mieliśmy w ostatnią sobotę, gdzie pożar traw był około 500 metrów od głównej drogi, a dzieliło nas od niej grząskie pole. Próba wjechania samochodem kończyła się ugrzęźnięciem w błocie. Wówczas do gaszenia traw użyliśmy tłumic (metalowa blacha pocięta w paski na kiju, lub gumowe wiosła na kiju - przyp. red.) - zdradza Dawid Kłapkowski. Dodaje, że większość łąk jest gaszona w ten sposób i strażacy wykonują bardzo ciężką, fizyczną robotę.
Kary za ogniska
Szacuje się, że w gminie Nadarzyn każdego roku jest od 30 do nawet 40 pożarów traw. - Nie dość, że zagraża to często zabudowaniom, to jeszcze w ogniu ginie mnóstwo zwierząt. Są to ewidentne podpalenia, gdyż jak przyjeżdżamy na akcje, to często ogień widać w 3-4 miejscach - ogień sam by się w ten sposób nie zaprószył. Zdarza się, że i sami działkowicze, którzy przyjeżdżają na swoje działki, robiąc porządki podpalają gałęzie i liście, a potem ogień wymyka się im spod kontroli. Przypominam, że jest to nielegalne. Wówczas prosimy o interwencję straż gminną - przekonuje Krzysztof Hamernik.
Jak zdradził nam niedawno komendant straży gminnej Adam Piskorz, kodeks wykroczeń przewiduje mandat do 500 zł za rozpalenie ogniska i spalanie w nim tzw. selektywnych odpadów, to jednak nic, gdyż w przypadku odmowy przyjęcia mandatu i skierowania sprawy do sądu musimy się liczyć z grzywną nawet do 5 tys. zł. Jednak strażnicy gminni dość rzadko stosują wobec delikwenta najsurowszy rodzaj kary.
(DB)
