REKLAMA

Legionowo

Wspomnienia

 

Zielona Budka: kultowa lodziarnia mojego dzieciństwa

  29 czerwca 2016

alt='Zielona Budka: kultowa lodziarnia mojego dzieciństwa'
Dzisiejsza siedziba cukierni Stachurskich z powrotem na Kopernika, czyli tam gdzie była "Zielona Budka".

To było zdecydowanie moje najulubieńsze miejsce w Legionowie. Miałem z siedem lat, gdy przy ulicy Kopernika otworzono nową cukiernię. Choć akurat cukiernia mi do szczęścia potrzebna nie była ani trochę. Rzecz w tym, że były tam... lody.

REKLAMA

Sprzedawane na gałki - śmietankowe, czekoladowe, owocowe, cytrynowe, pistacjowe... Takich w Legionowie nie było nigdzie indziej. No i sama lodziarnia jak z marzeń o jakimś fajniejszym świecie dziecka peerolowskiej zgrzebności i siermięgi. Drewniany, niby niepozorny - ale jak pamiętam całkiem spory budyneczek - pomalowany był na intensywnie zielony kolor. Nikt więc w mieście nie nazywał go inaczej niż "Zieloną budką". Pewnie nie od rzeczy było też skojarzenie ze znaną warszawską lodziarnią, ale co ja o tym mogłem wtedy wiedzieć. Liczyło się to, że budka była zielona. I już. Przy niej ogródeczek wysypany chyba kamieniami, stoliki, ławy, ogrodzony ścianą, na której wymalowane były postacie z filmów Disneya - pamiętam zwłaszcza Goofy'ego i myszkę Miki. Już to było czymś niecodziennym. Pamiętam, że gdy ojciec zabrał mnie tam pierwszy raz, oniemiałem z wrażenia...

Najważniejsze były lody

Nie wiem, czy smakowałyby mi teraz w porównaniu z tymi od Grycana albo Häagen-Dazs, ale wtedy wydawały mi się najpyszniejsze na świecie. Nie bez znaczenia był fakt, że lody nie tak łatwo było wtedy kupić. Kolejki były wręcz gargantuiczne i ciągnęły się daleko przed budką. Lody były więc też nagrodą, bo trzeba było na nie poczekać, a nie po prostu iść i kupić. Czasem stało się godzinę nawet, ale te kolejki wspominam akurat z pewnym sentymentem. Stało się w nich z jakimś podnieceniem, napięciem. Liczyło się, ile jeszcze przed nami ludzi. Granicą był próg. Gdy już się go osiągnęło i weszło do środka, już było wiadomo, że lody będą, że ich nie zabraknie, co się też czasami zdarzało. A gdy już się doszło do lady i ojciec zamawiał trzy gałki w wybranych smakach, to już były niemal bramy raju. A potem niosło się te lody z dumą przed tymi wszystkimi, którzy jeszcze czekali na swoją kolej i patrzyli z zazdrością...

Nigdy chyba nie zapomnę dumy, gdy ojciec w nagrodę za jakąś piątkę kupił mi nie trzy jak zwykle, ale aż pięć gałek. Pękałem z dumy dzierżąc te swoje lody w podwójnym waflu jak prawie relikwię. I było coś perwersyjnego w tym, że gdy kiedyś z koleżanką uciekliśmy z lekcji i polecieliśmy do "Zielonej budki" zaraz po otwarciu i kupiliśmy lody bez kłopotu, bo kolejki nie było, wtedy już aż tak bardzo nie smakowały...

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Cukiernia Stachurskich wciąż istnieje

"Zieloną budkę" otworzył w 1979 roku przy ul. Kopernika 3 Mirosław Stachurski. Potem przeniósł ją do "nowych" pawilonów przy głównej ulicy, wtedy PZPR, dzisiaj Piłsudskiego. Otworzył jeszcze jeden punkt przy 3 Maja, tam gdzie dziś jest filia księgarni "U Leszka". W tych nowych miejscach też się stało w kilometrowych kolejkach, lody dalej były pyszne, ale "Zielonej budki" jakoś brakowało... Cukiernia Stachurskich wciąż istnieje, lody też mają. Niezłe. Ale wolę iść na lody na rynek. Tam od jakiegoś czasu jest moja ulubiona lodziarnia. Która? No właśnie, to zabawne, bo od niedawna są tam dwie sezonowe lodziarnie - jedna obok drugiej. Wystarczy tylko postać chwilę i zobaczyć, gdzie przychodzi więcej ludzi. Tam lody są lepsze! Naprawdę smaczne. No i w upalne dni ustawiają się tu kolejki. Do tych przed "Zieloną budką" sporo im brakuje, ale jednak coś.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze (3)

# beataS

29.06.2016 14:24

w woli informacji Zielona Budka powstala w 1968 r i pierwszym wlascicielem byl Janusz Šwiątkowski pan Stachurski odkupil w roku 1979 gdy Pan Swiatkowski przeniosl sie z pracownia cukiernicza na ul.Reymonta rog Piłsudskiego / zolte pawilony/

# (wk)

01.07.2016 19:41

Święta racja! Że też zapomniałem o panu Świątkowskim... Dokładnie tak było.

# Guciniak

03.07.2016 09:40

Z czasem przy stacji PKP stanęła budka z lodami. Gałka kosztowała 80 gr. Na obecnym rynku stała pani z saturatorem. Szklanka wody -30 gr, woda z sokiem - 1 zł. Jedna szklanka załatwiała całe miasto i wszyscy byli zadowoleni.

REKLAMA

więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Zapraszamy na zakupy

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuLegionowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

Najchętniej czytane na TuLegionowo

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

Wyjazdy sportowe
Wyjazdy sportowe

REKLAMA

REKLAMA

City Break
City Break