REKLAMA

Wola

Pozytywnie

 

Za Żelazną Bramą czas płynie inaczej

  1 czerwca 2016

alt='Za Żelazną Bramą czas płynie inaczej'
lata 70. źródło: Cyfrowe Archiwum Woli

Osiedla Za Żelazną Bramą to prawdziwy ewenement. Żadne miasto w Europie nie może się pochwalić tak dużym corbusierowskim osiedlem w samym centrum.

REKLAMA

Le Corbusier - francuski architekt, urbanista, malarz i rzeźbiarz, uznany niemal za papieża architektury modernistycznej, o takim osiedlu jak to Za Żelazną Bramą marzył przez całe życie. W latach 20. pracował nad planem wyburzenia części zabytkowej architektury Paryża i zastąpienia jej nowoczesnymi blokami mieszkalnymi. Na oczyszczonym terenie chciał zbudować "nowy świat". Idealne warunki dla spełnienia się tego marzenia zaistniały po wojnie w sposób paradoksalny nie w Paryżu, ale w Warszawie.

Le Corbusier odbudowuje Warszawę

Zniszczenia II wojny światowej Le Corbusierowi wydawały się szansą na projektowanie bez konieczności oglądania się na przeszłość, stary bieg ulic czy zabytki. A zniszczona Warszawa była idealnym miejscem dla jego postulatów. Po wojnie wielbiciele idei Corbusiera mogli właśnie budować od nowa całe miasta - te zniszczone, na czele z Warszawą, i te zupełnie nowe, jak Tychy. I projektowali osiedla, dzielnice według corbusierowskich ideałów: rozdzielając strefy mieszkalne od przemysłowych, ruch kołowy od pieszego, wprowadzając dużo zieleni, infrastrukturę społeczną. Gdy w 1963 roku ogłoszono konkurs na osiedle, które miało powstać na obszarze wyznaczonym przez ulice Graniczną, Twardą, Prostą, Żelazną, Chłodną i Ptasią, zwyciężył corbusierowski z ducha oparty na matematycznej precyzji projekt zespołu architektów Andrzeja Skopińskiego, Jerzego Czyża, Jana Furmana i Jerzego Józefowicza.

Wstąp do księgarni

Za Żelazną Bramą

Już na etapie projektu osiedle nazwano Za Żelazną Bramą. Nazwa pochodzi od nieistniejącej już okazałej bramy wejściowej do Ogrodu Saskiego. Osiedle zaprojektowano w miejscu, gdzie w czasie II Wojny Światowej znajdowało się tzw. Małe Getto, po którego likwidacji Niemcy zrównali całą zabudowę z ziemią. Budowa trwała od 1965 do 1972 roku.

Powstało dziewiętnaście 15-piętrowych bloków, pięć niższych i tyleż samo "plomb". Bloki osiedla były wzorowane na Jednostce Marsylskiej Le Corbusiera. Każdy z bloków miał dwie klatki schodowe, dwie lub trzy windy i przeszklony hol. W każdym było od 300 do 420 mieszkań. Korytarze i mieszkania wyposażone były w tzw. "okna francuskie" o wysokości całej kondygnacji - wtedy absolutną nowość. Klatki schodowe oświetlały pasma luksferów obecnie zamurowane.

Bloki wybudowano z wylewanego monolitycznego betonu. Osiedle usytuowano na osi północ-południe, by zagwarantować dobre oświetlenie mieszkań. Między blokami pozostawiono część przedwojennej ocalałej architektury - koszary i hale mirowskie, synagogę, obszar placu Lubomirskich, kościół św. Karola przy Chłodnej i kamienice przy placu Grzybowskim.

Na dachach wieżowców znajdowały się w czasach PRL gigantyczne i podziwiane przez mieszkańców neony. Jeden przedstawiał trójwymiarową piłkę nożną i napis "Totalizator Sportowy", a drugi kolorowego koguta i napis "Cepelia".

REKLAMA

Luksus ponad gomułkowską normę

Wielu rzeczy nie udało się zrealizować. Każdy blok miał mieć dach rekreacyjny z ogrodem i kawiarnią. Na pierwszym piętrze miały działać sklepy, a mieszkania miały mieć balkony albo przeszklone loggie. To wszystko nigdy nie powstało. Pod naciskiem władz, które chciały, by bloki powstały szybko i bez 'zbędnych" udziwnień, architekci z części swoich planów musieli zrezygnować. Nie powstało też planowane centrum usługowe wzdłuż ul. Marchlewskiego (dziś Jana Pawła II), ani przedszkola i żłobki na obrzeżach. Gdy wybudowano osiedle, otaczała je pustka.

Miejska legenda głosi, iż Władysław Gomułka podczas prac budowlanych osobiście naciskał na architektów, by ograniczyli "luksusy". Chciał wprowadzenia wspólnych łazienek i ubikacji na korytarzach i wspólnych "ślepych kuchni". Na szczęście nie doszło do realizacji tych pomysłów. Mieszkania Za Żelazna Bramą były jak na owe czasy naprawdę luksusowe - miały łazienki, toalety, ponadnormatywny metraż, a w tych oddanych na początku ułożone były nawet parkiety. W nowych blokach zamieszkali przede wszystkim robotnicy, ale przydziały dostali też inteligenci, artyści, literaci. Starsi mieszkańcy wciąż lubią wspominać żyjące obok nich sławy. Łącznie na osiedlu zamieszkało ponad 25 tysięcy mieszkańców. I tyle mieszka do dzisiaj.

REKLAMA

Osiedle dzisiaj

Nie ma już dzisiaj żelaznej bramy, ale osiedle wciąż stoi. Trochę się zmieniło. We wnętrzach raczej na gorsze. W latach 90., poza zlikwidowaniem oryginalnych luksferów, zniszczono również przeszklenia parterów. Wypruto ze ścian rury i kable, które po wymianie na nowe dla oszczędności potem nie zostały zamurowane i szpecą przestronne korytarze.

Dla niektórych Za Żelazną Bramą to relikt, peerelowski skansen, dla innych fenomen. Niektórzy sarkają, że blokowisko w centrum to pomysł dość słaby. Ale ciekawe, że sami mieszkańcy są raczej zadowoleni. W filmie dokumentalnym austriackiej reżyserki Heidrun Holzfeind "Behind the Iron Gate" widać, że ludziom żyje się tu nie najgorzej. Owszem, niektórzy narzekają na ciasnotę, bo co za Gomułki było luksusem, dziś stało się ograniczeniem. Bolączką jest brak balkonów, ale poza tym osiedle paradoksalnie coraz lepiej znosi próbę czasu. Pojawiło się więcej lokali usługowych i sklepów w al. Jana Pawła II, których wcześniej w okolicy brakowało. Ogólną wizję psuje nieco okoliczny architektoniczny chaos. Jedne budynki jak wieżowiec "Atrium" względnie dobrze wpisały się w klimat okolicy, inne pasują tu jak przysłowiowa pięść do nosa. Ale w sumie osiedle wrosło z czasem organicznie w tkankę miejską, przestało być ciałem obcym. Jak dla mnie bardzo pozytywne miejsce.

(wk)

 

REKLAMA

Komentarze (10)

# anka67

02.06.2016 19:13

Zarówno przeszklenia parterów jak i luksfery nie zostały wcalae zniszczone.Mówienie o parkiecie to już gruba przesada.Wszędzie były płytki pcv w kolorach zielonym i szarym,Co zamożniejsi ludzie przy okazji remontów mieszkań zmieniali obrzydliwe płytki pcv na parkiet.Wiem,bo mieszkałam przez 30 lat w bloku ze sklepem z butami Bajka i apteką homeopatyczną,dziś niestety już nie istniejącymi

# alfenida

02.06.2016 19:23

Z parkietem to nieprawda, my mieszkaliśmy na Krochmalnej 3 i wszystkie mieszkania miały parkiety.

# pereca13/19

03.06.2016 08:09

na pereca tez od poczatku wszedzy byly swietne debowe parkiety

REKLAMA

# Kleps

03.06.2016 09:36

No i nie ma zadnego azbestu jak na Ursynowie!

# piotrs

04.06.2016 17:26

Mieszkałem od 1970 do1989 roku po stronie Hali Mirowskiej. Grzybowska 16/22. Na dole był sklep spożywczy, pralnia, spółdzielnia lekarska i pieczywniczy. Pod oknami szkoła podstawowa numer 220. Całe podwórko dzieciaków :-). Mieliśmy całe osiedle dla siebie. W tej chwili dostawili w każdym możliwym miejscu domy. Każdy inny. Bez ładu i składu. Zniknąl urok osiedla Za Żelazną Bramą z dziecięcych lat. Ech...

# jarekkk

07.06.2016 15:20

ładnie to tak wykorzystywać cudze teksty panie "prawie" redaktorze ?http://www.powojennymodernizm.com/ osiedle-za-zelazna-brama/

REKLAMA

# Chłopak z Woli

07.06.2016 18:29

Mieszkałem na Chodnej 15 od urodzenia do końca podstawówki.
Na dole był sklep "pralki-lodówki"
Drewniany parkiet był w mieszkaniu "od zawsze"
Nieopodal bloku do dyspozycji duży plac zabaw ze słynną górką, a na przeciw bloku biblioteka ukazana na zdjęciu powyżej. Ponadto sklepy spożywcze wystarczające na codzienne zakupy. Nieźle jak na tamte czasy zapopatrzone.
Fajnie było i się żyło :-)

# Żelazna

15.06.2016 10:35

=>Chłopak z Woli
Czyli na tym zdjęciu to biblioteka w bloku Chłodna 11, istniejąca do tej pory?

# jaga6

31.10.2021 13:13

z jakiego monolitycznego betonu bloki???? skąd autor czerpie wiedzę???? normalna regularna wielka płyta!!!! w monolicie nie widać łączenia płyt a tu owszem . monolityczne czyli wylewane to były łączenia płyt stropowych i ścian

REKLAMA

# lololo

04.11.2021 10:26

#jaga6 napisał(a) 31.10.2021 13:13
z jakiego monolitycznego betonu bloki???? skąd autor czerpie wiedzę???? normalna regularna wielka płyta!!!! w monolicie nie widać łączenia płyt a tu owszem . monolityczne czyli wylewane to były łączenia płyt stropowych i ścian

Ćmoku, OzŻB to jest monolit żelbetowy wylewany na miejscu, a nie żadna wielka płyta.
Zdjęcie z okresu budowy: https://tinyurl.com/25xurtsm
więcej na forum

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Znajdź swoje wakacje

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuWola

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

AMBRA - Twoje Perfumy
AMBRA - Twoje Perfumy

REKLAMA

REKLAMA