REKLAMA

Bemowo

kultura »

 

Teatr 59 minut z Bemowa: chcemy przeczytać o sobie recenzję

  29 września 2014

alt='Teatr 59 minut z Bemowa: chcemy przeczytać o sobie recenzję'
"Łysa śpiewaczka" Eugene Ionesco
fot. Marcin Ciepieniak

- Już dawno przestaliśmy być teatrem amatorskim. Chcemy być poważnie traktowani przez widza - mówi Jolanta Sikorska, twórczyni, reżyser i szefowa grupy teatralnej przy Bemowskim Centrum Kultury Art.Bem.

REKLAMA

"Teatr 59 minut" istnieje od ośmiu lat. Grupę tworzy 12 osób, choć przez ten czas skład oczywiście się zmieniał. Są to ludzie różnych zawodów - od informatyka, przez biznesmena, dziewczynę od farmaceutyki, nauczycielkę, panią z bankowości, na studentach kończąc. Obecny zespół to głównie ludzie powyżej trzydziestki, ale jest i sześćdziesięciolatka. Nie wiek jednak jest ważny i nie zawód wykonywany, a to co w głowach i w sercach, bo to wszystko z pasji. Aktorzy z amatorską przeszłością, ale już z niemal profesjonalnymi doświadczeniami spotykają się na próbach i przedstawieniach całkowicie za darmo. To znaczy sami nie zarabiają, za to płacą za zajęcia. Dwa razy w tygodniu, a tuż przed premierą są na Górczewskiej niemal codziennie: po pracy, kosztem czasu wolnego. Niektórzy są po eksternistycznych egzaminach aktorskich. Amatorzy? Już niekoniecznie. Połowa to mieszkańcy Bemowa. Dwoje jest także w Zespole Teatru 13 z Białołęki, w którym zresztą przed laty zaczynała Sikorska.

Grają w całej Warszawie

Stwierdzenie, że "Teatr 59 minut" działa przy Art.Bem, nie odbiega daleko od prawdy, ale jednak nie do końca jest precyzyjne. Próby odbywają się właśnie tam - przy Górczewskiej 201, ale spektakle są grywane w różnych miejscach Warszawy.

- Najbliższa premiera to "Między nami dobrze jest" według tekstu Doroty Masłowskiej. Kilka lat temu graliśmy "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" i może do tej sztuki jeszcze wrócimy. Występujemy w W.A.D.A. Puławska, to niewielkie miejsce, więc oba spektakle (drugi 16 października) będą raczej zamknięte. Spektakle wystawiamy także w Teatrze Academia i Klubie Studenckim "Karuzela" w osiedlu Przyjaźń. Tam mieliśmy zagrać na początku listopada, ale nie wiadomo, czy tak się stanie. Zmienił się najemca i w tej chwili wszystkie przedsięwzięcia zostały wstrzymane. Jeżeli chodzi o repertuar, to wolimy sztuki współczesne, głównie polskich autorów. W takim przypadku łatwiej o pozwolenie na wystawienie sztuki. Gdy chcieliśmy wystawić "Łysą śpiewaczkę" Ionesco, musieliśmy płacić ZAIKS-owi - opowiada Jolanta Sikorska. - Czystej klasyki nie gramy. Ale na przykład wystawialiśmy "Śluby" Witolda Gombrowicza. Zauważyliśmy, że jeżeli widz zapłaci choćby niewiele, to już ze spektaklu nie wyjdzie. Nawet, gdyby mu się nie podobało - twierdzi Jolanta Sikorska.

Szefowa teatru dzień ma szczelnie wypełniony. Od rana w Liceum Ogólnokształcącym przy ul. Garbińskiego na Woli prowadzi warsztaty teatralne, w ramach zwykłych lekcji. Z wykształcenia jest socjologiem, ale to teatr pochłonął ją niemal bez reszty. Zaczynała w Ośrodku Praktyk Teatralnych Gardzienice. Prowadzi zajęcia z teatrem seniora w Broniszach.

- W tym roku zaczynam zajęcia z seniorami w Ożarowie Mazowieckim. Pracuję z dziećmi na Bemowie. Biorę udział w programie Brave Kids, gdzie jestem liderem artystycznym. To cykl warsztatów teatralnych dla dzieci z całego świata. Zaczynamy w niewielkich miastach, a potem setka dzieci pracuje we Wrocławiu nad spektaklem. To taka praca multikulturowa - mówi pani Jolanta. - Przeszłam rozmaite kursy dające mi uprawnienia do nazywania się pedagogiem czy instruktorem kulturalnym. Spektakle staram się robić całościowo. Jestem reżyserem, ale i producentem. Dbam o scenografię, angażuję muzyków wspomagających nasze spektakle na żywo. Także grafików, a to wszystko trudne, bo trzeba znaleźć nie tylko dobrych, ale i takich, którzy zechcą pracować za darmo. Mamy minimalny budżet, wspomaga nas Bemowskie Centrum Kultury, ale nie są to wielkie kwoty. Niektóre spektakle gramy za darmo, niektóre biletujemy. Być może będziemy iść w tę drugą stronę. Zauważyliśmy, że jeżeli widz zapłaci choćby niewiele, to już ze spektaklu nie wyjdzie, bo wtedy sprawę traktuje poważnie - twierdzi.

A skąd ta specyficzna nazwa "Teatr 59 minut"? Co ma oznaczać?

- Chcemy być jak najbardziej konkretni i nie zanudzać widza. Teraz coraz częściej nasze spektakle trwają dłużej niż 60 minut, ale nie przekraczają godziny i 15 minut. Zainteresowanie jest spore. Mamy satysfakcję - mówi pani Jola.

Czego aktorom brakuje? - Potwierdzenia, że robimy to dobrze. A może niedobrze? - zastanawia się szefowa teatru. - Chcielibyśmy przeczytać o sobie jakąś recenzję. Dostaję maile od widzów, ale to jednak nie to samo. Niech nas ktoś w końcu opisze.

mac

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBemowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA