REKLAMA

Bemowo

różne »

 

ReAkcja Bemiś

  20 czerwca 2008

W ostatnim wydaniu "Echa" napisaliśmy o tym, jak burmistrz Bemowa postanowił w sposób szczególny uczcić Dzień Dziecka.

REKLAMA

Wspólnie z przedstawicielami urzędu odwiedzał wszystkie publiczne przedszkola, by każdemu dziecku wręczyć mas-kotkę Bemisia. Zadaliśmy pytanie, dlaczego burmistrz po-minął przedszkola prywatne, skoro zdecydował się oso-biście odwiedzić wszystkie dzieci.

Po naszym artykule urząd dzielnicy zreflektował się i postanowił naprawić swój błąd. - Rzeczywiście akcja Bemiś nie wyszła najlepiej. Zamówiliśmy juz dodatkowe misie u producenta i z pewnością dotrą one do wszystkich dzieci w prywatnych przedszkolach jeszcze do końca czerwca - mówi rzecznik dzielnicy Krzysztof Zygrzak.

To miłe, kiedy urzędnicy potrafią dostrzec swój błąd, publicznie do niego się przyznać, a w dodatku starać się jak najszybciej go naprawić. Życzymy burmistrzowi jak najmniej takich wpadek, a jednocześnie chwalimy urzędni-ków za prawidłową reakcję. Mogli przecież - jak to się dzieje w wielu przypadkach - obrazić się na dziennikarzy i nie odbierać od nas telefonów.

Problem większy niż Bemisie

Okazało się jednak, że nasz artykuł uświadomił władzom, jak dużo dzieci chodzi do prywatnych przedszkoli na terenie Bemowa. - Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to około trzystu pociech - przyznał rzecznik prasowy burmistrza.

Struktura demograficzna Bemowa gwałtownie zmienia się w ostatnich latach. Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe osiedla, w których osiedlają się młodzi lu-dzie. Naturalną konsekwencją tego faktu jest wzrost liczby dzieci.

Zadaniem samorządu jest zapewnienie wszystkim dzieciom opieki przedszkol-nej. Akcja Bemiś uświadomiła władzom, że potężna grupa rodziców ponosi bardzo duże opłaty za prywatne przedszkola nie z własnej woli, lecz z przymusu, bo za-brakło dla ich dzieci miejsca w przedszkolach publicznych. Posłanie dwójki do przedszkola niepublicznego kosztuje ponad 1500 zł. W publicznym jest dwa razy taniej. Bemowo nie jest pierwszą warszawską dzielnicą z przedszkolnym proble-mem. Od lat nie mogą się z nim uporać zarówno Ursynów, jak i Białołęka. W tej ostatniej miejsc w placówkach publicznych jest nieco ponad tysiąc, zaś liczba dzieci nie jest dokładnie znana. Na pewno jest ich więcej niż 5 tys.

Jeszcze w poprzedniej kadencji, pod naciskiem rodziców i lokalnych mediów opracowany został na Białołęce projekt zwiększenia dofinansowania do każdego dziecka uczęszczającego do przedszkola prywatnego. Obecnie samorząd dopłaca 75% sumy, jaką wydaje na jedno dziecko w placówkach samorządowych. Władze Białołęki chciały, by zrównać te kwoty dla placówek publicznych i niepublicznych, przy jednoczesnym zobowiązaniu właścicieli przedszkoli prywatnych do zagwaran-towania górnej granicy opłaty ponoszonej przez rodziców. Niestety - choć od uch-wały radnych Białołęki minęły prawie dwa lata - sprawą do dziś nie zajęła się rada miasta, która musi podjąć ostateczną decyzję.

Ówczesny burmistrz Białołęki uznał, że budowanie przedszkoli publicznych nie ma sensu, gdyż nijak nie rozwiązuje problemu:

- Średni koszt budowy przedszkola na około 200 dzieci waha się dziś w zależ-ności od uzbrojenia terenu od 7 do ponad 11 milionów zł. Aby nadgonić zaległości, musielibyśmy zwiększyć tempo budowy do trzech tej wielkości przedszkoli rocznie - mówił dwa lata temu burmistrz Jerzy Smoczyński. - Wystarczającą liczbę miejsc w przedszkolach zapewnia wolny rynek i temu rynkowi nie należy przeszkadzać. Po-móc trzeba rodzicom posyłającym swe pociechy do placówek niepublicznych, po-przez zwiększenie do stu procent dofinansowania dla ich dzieci. Tylko w ten sposób można spowodować obniżenie zbyt wysokich kosztów ponoszonych przez rodziców.

Bemowo nie ma szans rozwinąć się w tej skali co Białołęka, która wolnych te-renów (dawnych pól uprawnych) ma tyle, co całe Bemowo. Jednak warto zastano-wić się nad rozwiązaniem zaproponowanym przez poprzedniego burmistrza Biało-łęki. Dodajmy, że jest ono popierane także przez osoby obecnie sprawujące władzę w dzielnicy. Jednak przebicie się z tym pomysłem przez inercyjne urzędy miejskie, zarząd miasta i radę Warszawy, przekracza możliwości spychanej na margines Bia-łołęki.

Rozwiązanie jest pod każdym względem dobre. Samorząd zamiast wydawać miliony na budowę nowych placówek publicznych, może przeznaczyć je na coś in-nego, zaś dzięki stworzeniu sprawiedliwego i przejrzystego systemu dofinansowy-wania pobytu dzieci w przedszkolach niepublicznych unikniemy - gdy liczba dzieci gwałtownie wzrośnie - sprowadzenia publicznej edukacji przedszkolnej do rangi opieki społecznej. Edukacja przedszkolna jest bowiem zadaniem samorządu, a nie pomocą socjalną. Tę edukację można i należy prowadzić w przedszkolach prywat-nych.

Agnieszka Pająk-Czech, Bartek Wołek

 

REKLAMA

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBemowo

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA