REKLAMA

Białołęka

samorząd »

 

Jadę do Radzymina

  6 lipca 2002

"Echo" rozmawia z wiceburmistrzem Białołęki Arkadiuszem Przybylskim.

REKLAMA

Dlaczego został Pan zgłoszony przez tarchomińskie koło SLD jako kandydat na prezydenta Warszawy? Czy chodzi o to, aby był Pan niekwestionowanym kandydatem na burmistrza dzielnicy Białołęka po wyborach?

- Nie. Wielokrotnie podkreślałem i mam nadzieję, że Czytelnicy "Echa" to pamiętają: byłem i jestem przeciwnikiem likwidacji gmin wianuszka i na pewno nie będę burmistrzem ubezwłasnowolnionej dzielnicy. Zgłoszenie mnie do partyjnych prawyborów prezydenta Warszawy, to efekt decyzji rady gminnej SLD. Otóż zgodnie ze statutem partii, każdy radny musi zostać oceniony i otrzymać rekomendację swojej lokalnej rady - w przypadku Białołęki - gminnej. Ale rada ta uznała, że oceniać mają także lokalne koła SLD. Zgłosiło mnie tarchomińskie koło oceniając pozytywnie moją wieloletnią pracę na stanowisku wiceburmistrza.

Decyzja wywołała niemałe poruszenie w szeregach SLD. Wiadomość została upubliczniona dokładnie wtedy, gdy premier Leszek Miller "namaszczał" Józefa Oleksego jako kandydata SLD na prezydenta Warszawy.

- Decyzja jest demokratyczna i zgodna ze statutem partii.

Jak Pan ocenia swoje szanse w walce z politykami z pierwszych stron gazet?

- Z pewnością mam większe od nich doświadczenie w pracy samorządowej. W samych prawyborach nie będę zupełnie bez szans. Odebrałem wiele sygnałów od lokalnych organizacji SLD w Warszawie, że otrzymam ich poparcie. Nie moje osobiste zwycięstwo jest tu jednak najważniejsze. Mam nadzieję, że swoim udziałem w prawyborach podniosę poprzeczkę przyszłemu prezydentowi. W ramach prawyborów podzielę się swoją wiedzą i doświadczeniem samorządowca. Wygram wtedy, gdy nowy prezydent, jeżeli będzie to ktoś z SLD, tworząc budżet dla poszczególnych dzielnic, zachowa odpowiednie proporcje, pozwalając na kontynuację niezbędnych inwestycji i zaplanowanie nowych.

Jak widzi Pan swoją przyszłość polityczną po przegraniu prawyborów?

- Myślę, że to dobra chwila, aby oznajmić mieszkańcom, że w najbliższych wyborach będę kandydował na burmistrza Radzymina. Oczywiście oprócz tego chcę być radnym rady Warszawy. Podkreślam po raz kolejny, że nie zamierzam być burmistrzem niesamodzielnej Białołęki. Nie widzę tu dla siebie miejsca. Nie chcę być wykonawcą załącznika do budżetu miasta.

Czyżby przeniesienie się kadry samorządowej za miasto było pierwszym negatywnym efektem nowej ustawy warszawskiej?

- Ja w Warszawie nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Nie wierzę wprawdzie w korzystny dla gmin werdykt Trybunału Konstytucyjnego, ale wrócę na Białołękę natychmiast, gdy ustrój miasta zostanie zmieniony na metropolitarny.

A dlaczego Radzymin?

- Zaproponowała mi to tamtejsza Izba Gospodarcza. Tam jest stagnacja, nic się nie dzieje. To jakby Białołęka 8 lat temu. Złośliwi mówią, że miasto jest świetnie przygotowane do bombardowania, bo nie ma światła na ulicach. Niedawno wybudowano obwodnicę, która zamiast pobudzić lokalną gospodarkę, wyrzuciła miasto poza nawias. To efekt braku elementarnej wiedzy, doświadczenia, instynktu tamtejszych władz samorządowych. Nikt nie pomyślał, aby wzdłuż obwodnicy pobudować drogi techniczne. Gdyby tak się stało, już by tam wszystko żyło. Brakuje planów zagospodarowania przestrzennego, a to przecież podstawa przy ściąganiu inwestorów. Widzę mnóstwo analogii z Białołęką z czasu, kiedy obejmowaliśmy władzę dwie kadencje temu.

Jakie ma Pan szanse?

- Szczerze mówiąc chyba duże. Po pierwsze będzie duże rozdrobnienie kandydatów miejscowych. Na razie słyszałem o dwudziestu ośmiu. Ja będę jedynym z SLD.

A miejscowe SLD nie ma własnego kandydata, nie chcą prawyborów?

- Miejscowego SLD o dziwo tam nigdy nie było. Partia nie miała ani jednego radnego przez trzy kadencje. Dopiero w ostatnich wyborach do Sejmu mieszkańcy Radzymina poparli kandydatów SLD w jakichś zbliżonych do reszty kraju proporcjach. Lokalna organizacja partyjna powstała niedawno. Otrzymałem jej poparcie jako kandydat na burmistrza miasta i gminy.

Jak to się stało, że przez tyle lat nie było w 15-tysięcznej gminie lokalnej rady największej partii lewicy?

- Myślę, że to kwestia mentalnościowa. Radzymin kojarzy się z cudem nad Wisłą, a cud w żaden sposób nie wiąże się z lewicą. Uważam, że to nawet zwiększa moje szanse. Będę dla tych ludzi kimś nowym, przedstawię im zupełnie nowy, realny i fachowo przygotowany program. Na przykład dlaczego gmina, która ma długi odcinek linii brzegowej Zalewu Zegrzyńskiego nie korzysta z tego w taki sam sposób jak Nieporęt, Zegrze czy Serock? Przykro o tym mówić, ale lokalnym samorządowcom po prostu chyba brakowało wiedzy, skoro przez tyle lat niemal nic się w Radzyminie nie wydarzyło.

Rozmawiał Krzysztof Katner

 

REKLAMA

Czytaj na ten temat

Komentarze

Ten artykuł nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Twój może być pierwszy...

LINKI SPONSOROWANE

REKLAMA

Kup bilet

REKLAMA

Najnowsze informacje na TuBiałołęka

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Najchętniej czytane na TuBiałołęka

Misz@masz

Artykuły sponsorowane

REKLAMA

REKLAMA

Kup bilet

Znajdź swoje wakacje

Powyższe treści pochodzą z serwisu Wakacje.pl.

Polecamy w naszym pasażu

Wstąp do księgarni

REKLAMA

Kambukka Olympus
Kambukka Lagoon

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Top hotele na Lato 2024
Top hotele na Lato 2024