kotka figa nie żyje

Mieliśmy ją ledwie ponad rok (dostaliśmy ją od znajomych, którzy uratowali ją z piwnicy). Była wspaniałym kotem - pięknie mruczała,udniatała nas przed snem i budziła rano. Od pól roku leczyliśmy ją na zaburzenia pokarmowo- urologiczne. Ostatecznie okazało się,że Figunia ma postępującą niewydolność nerek i nic już nie można było zrobić ( kroplówki też nie pomogły). Wczoraj ją pochowaliśmy.
Była najmądrzejszym kotem jakiego znaliśmy- może z powodu wieku (a może i choroby) siedziała sobie cicho i spokojnie w swoich kilku koszykach. Jak wracaliśmy, to nas witała. Była niesamowicie schludnym i czystym kotem. Była o nas zazdrosna, ponieważ czasami odwiedzamy jako białołęczanie to forum, robiła to z nami ocierając się pyszczkiem o klawiaturę.
Nie cierpię rano wstawać, od roku miałem jednak motywaję,że trzeba przed wyjściem posprzątać Figuni w kuwecie- choćby potem trzeba było brać do pracy taksówkę. Teraz nie ma tego wszystkiego, jest pusto smutno i bez sensu.
Nad ranem coś szeleściło, ale to nie była Figa. Teraz teżnikt mi nie wskakuje na kolana i nie mówi głaskać kota.
PS. Figa umieściła na tym forum kiedyś post- bo to był wybitny kot, tylko właściciel musiał pisać za nią, bo klawiatura nie jest przystosowana do kociach łapek.

Współczuję Wam bardzo. Mimo że tak krótko z Wami była to widać jak bardzo ją kochaliście. Nic dziwnego zwierzak w domu to nie tylko zwierzę, ale przede wszystkim przyjaciel. Bez względu czy to pies, kot, chomik czy żółw. Na pewno będzie trudno Wam zapełnić w jakis sposób pustkę po Niej.

Figa patrzy na was z kociego nieba i nie chce zebyscie sie martwili. Obdarzcie uczuciem jakiegos nowego zwierzaka, to pomaga (wiem cos o tym)

To przykre, ale taka jest kolej rzeczy(szkoda że tak wcześnie). W zeszłym roku pochowałem kolejnego psa, szóstego w moim życiu. Śmiało mógł jeszcze pożyć z 5 lat, ale raczek nie wybiera. Kocham zwierzęta, a w szczególności te z którymi się człowiek zaprzyjaźnił i dzielił przez wiele lat smutki i radości. Od czasu pochowania pierwszego psa minęło dwadzieścia kilka lat i do dziś nie mogę sobie wybaczyć mojego zachowania w ostatni dzień życia Rexa.
Podszedł do mnie i zaczął piszczeć(nigdy się tak nie zachowywał), a ja wziąłem kija i przyłożyłem mu żeby poszedł do budy. Dopiero następnego dnia, kiedy to znalazłem go martwego na ogrodzie, zrozumiałem, że Rex przyszedł się pożegnać....do dziś prześladuje mnie jego cichy skowyt, urodził się w tym samym czasie co ja, bardzo się lubiliśmy i wszystko byłoby o`k, tylko to moje zachowanie w ostatni jego dzień. A gdybym wiedział.....
Po ostatnim, zeszłorocznym zejściu Dzidka, postanowiłem, że już więcej nie będę miał psa, ani żadnego innego zwierzątka, tylko, że dzieciaki tez kochają zwierzęta i w ten sposób mam w domu 10 letniego królika, papugi i 2 psy u rodziców. Jeszcze ostatnio 3 kobitki moje wpadły na pomysł, aby dokoptować...kotka. Postawiłem sprawę krótko, albo kotek , albo tata i mąż, wybrały drugą opcję.

Szkoda, Piotrze, że Cię wtedy intuicja zawiodła. Ciągle my ludzie nie rozumiemy zwierząt i stąd ludzkie straszne zachowania. Pewnie jest coś co może Ci pomóc i jakoś rozgrzeszyć Twoje ówczesne zachowanie ??

Czyn nieświadomy nie ma tak grzesznego znaczenia jak czyn świadomy. Mając 12 lat nie potrafimy tak dokładnie przewidywać( bo nie mamy doświadczeń), tak jak dorośli. Nie traktuję dlatego tego czynu jako grzech, mimo to do tej pory czuję się źle jak o tym wspomnę i tak już pozostanie do końca. Chyba, że zwierzęta również trafiają poza tunel, wtedy uściskam go i po prostu przeproszę.
P.S. Identyczny przykład( no może bez kija), może przytrafić się nam w życiu, dlatego warto zastanowić się czasami co się robi, a niekiedy nawet mówi do osoby bliskiej czy znajomej( nie jest to aluzja do Imiennika).

Zwierzęta dają ludziom do zrozumienia, że umierają. Moja jedna psina (mieszkająca w budzie) przed śmiercią drapała do drzwi domu i cichutko piszczała, a na koniec głośno zawyła. Druga natomiast, chora na raka, w ostatnich chwilach nie chciała opuszczać towarzystwa ludzi i na koniec również zawyła. Były to dla mnie bardzo ciężkie chwile.
Czy to nie dziwne, że tak dużo psów choruje na raka? W Waszych postach przeczytałam chyba dwie takie wiadomości, sąsiadki suczka też miała raka. Co może być tego powodem? Ja obawiam się, że to puszkowe psie żarcie może być na tyle niezdrowe, że potem nasi ulubieńcy cierpią.

Powietrze; woda; szampony, które psy zlizują, szczepionki, którymi je raczymy etc.etc. Przyczyn w naszym chemicznym świecie są setki, a puszek rzeczywiście lepiej psu nie kupować. Już lepiej niech je zwykłe ziemniaki, makaron polane sosem, kości (nie wszyscy właściciele dają - a to podstawa w diecie psa). Jak zje marchewkę lud selera z zupy to też bardzo dobrze. Będzie zdrowszy!

99 na 100 przypadków zachorowania na raka, to efekt złego odżywiania się. 1 % to przyczyny inne. Dotyczy to zarówno zwierząt jak i ludzi. Rak to zemsta za nieodpowiednie posiłki, tak przynajmniej twierdzi najsłynniejszy specjalista od nowotworów na świecie. Proponowałbym jednak nie brać sobie do serca( chociaż to święta prawda), bo jak uświadomicie sobie to wszystko, to zjedziecie z 96 kg- waga 4 lata temu, do dzisiejszej styczniowej 65 kg. Trudna orka,ale warto. Samopoczucie 1 klasa.

Kto jest tym specjalistą, bo może warto byłoby przeczytać, co on zaleca w kwestii odżywiania ???

Piotrze, co z tym autorytetem ??? Jakieś nazwisko, publikacje... Chyba nie chcesz, aby ludzie nadal źle karmili swoich pupili, które w ten sposób za kilka lat/m-cy wskutek tego, że źle jedzą dołączą do innych zwierząt w krainie zmarłych ???

Ja odpowiem autorytatywnie: Piotr ma rację teoretycznie, natomiast praktycznie zdrowa żywność nie istnieje i należy pogodzić się z tym, że się trujemy, bo mieszkamy tu, gdzie mieszkamy i własciwie jeść musimy to, co jemy (umiar w jedzeniu wystarcza).

Dr.Gerzon. Jeśli chcesz poczytać na ten temat, kup "Jak żyć długo i zdrowo" M.Tombaka. Są jeszcze inne publikacje np: Dieta przeciw rakowi", czy coś w tym takcie. NN, oczywiście, że u nas nie ma zdrowej żywności, ale jak będziesz odżywiał się najbardziej wyselekcjonowanym mięsem, tłuszczem i mlekiem to i tak pożyjesz krócej niż ten odżywiający się zieleniną chodowaną przy głównej trasie komunikacyjnej. Proponuję wczytać się w lekturę, a potem podyskutujemy, bo jak teraz przytoczę, że mleko jest czynnikiem powodującym raka, to zacznie się bezsensowna dyskusja, a przecież to prawda. Koty nie pijące mleka, żyją 2 razy dłużej.

A czy o tym mleku odnosi sie również do ludzi ???

Ludzie powinni pić jeno kozie mleko, władze Białołęki regularnie się w nim kąpaływ latach 1994-2002- dzięki czemu zachowały gładkość ciał i umysłów.

Tak, przede wszystkim do ludzi. Mleko zawiera kazeinę, która jest ciężko przyswajalna przez organizm ludzki i nie strawiona zbiera się w górnym jelicie, rozkładając się tworząc trujące substancje niszczące żołądek, przewód, trzustkę, woreczek, powodując odkładanie się śluzu, co sprzyja tworzeniu się cyst, guzów i raka. Cześć osób jedzących produkty mleczne ma pokłady śluzu w nosie i w uchu wewnętrznym-katar sienny i przytępienie słuchu. Z tłuszczu odkładającego się w nerkach i woreczku-kamienie. Częste problemy związane ze spożywaniem produktów mlecznych to upławy, cysty na jajnikach, zwłóknienie, rak macicy, cysty na prostacie, choroby narządów rozrodczych, bezpłodność, trudności w oddychaniu, a w połączeniu z nikotyną rak płuc. Najnowsze badania dowodzą, że konsumpcja mleka jest związana z całą gamą różnych chorób: kurcze i biegunka, alergie, anemia z niedoboru żelaza u niemowląt i dzieci, agresywne i aspołeczne zachowanie, miażdżyca i ataki serca, artretyzm.
Wystarczy przeczytać "Dont drink your milk" i "Mleko mit cywilizacji".W niektórych częściach świata nieprzyswajalność mleka waha się do 90%(Filipińczycy, Tajlandczycy)-tzw. nieprzyswajalność laktozy. Warto wspomnieć jeszcze, iż w mleku znajduje się promieniotwórczy pierwiastek stront 90. Gwoździem do trumny jest dolewanie mleka do kawy, wtedy kazeina momentalnie ścina się i jeszcze lepiej dokleja i skleja. Kazeina jest surowcem do produkcji kleju organicznego. Michał Tombak również postrzega spożywanie mleka jako trucie organizmu, natomiast nie krytykuje spożywania produktów takich jak sery, kefir czy jogurt. Komu wierzyć? Osobiście nie dotykam mleka, natomiast uwielbiam przetwory mleczne, powoli z miesiąca na miesiąc starając się jednak ograniczać spożywanie i zjadam trochę więcej orzechów, buraków czy marchwi. A tak nawiasem mówiąc ciekawe co tam się dziś dzieje na dole, zjadłem chyba z 7 czy 8 ciastek. Pocieszam się jednak, że już jutro nowy tydzień i przez 5 dni ponowne gatunkowe odżywianie mnie czeka. Można się jednak przyzwyczaić do kasz, ryżu , soi i roślinek. OJ! NIE MA TO JEDNAK JAK SCHABOWY, ZIEMNIAKI( MOGĄ BYĆ TEŻ FRYTKI), MIZERIA, ZIMNE MARKOWE PIWKO, POTEM DOBRY PAPIEROSEK, POTEM.....MOŻNA POLEŻEĆ, OJ DOBRE TO BYŁY CZASY PANIE I PANOWIE, OJ DOBREEEEEEEEE!!!!!!!!!!!